Majteczki w paseczki
Data: 08.02.2020,
Kategorie:
Pierwszy raz
dotyk,
pożądanie,
Autor: Sztywny
... następnego. Kiedy wstałem, co jadłem, do jakiego autobusu wsiadłem i z kim się witałem w szkole. Byłem jak lunatyk – oddychałem, chodziłem, ale nie miałem tego świadomości. Popadłem w przedziwne odrętwienie, coś pomiędzy wymarzonym przez siebie pierwszym razem a dokonaniem najgorszej zbrodni. Moje ciało nie wiedziało, jak reagować. Gdy ją zobaczyłem, jak wchodzi do mojej klasy, wszystkie emocje i wrażenia z wieczora dnia poprzedniego wróciły. Tarcie spodni o szorstki tynk, chłód parującej od oddechu szyby, duszność w płucach, ćmienie głowy. Napiąłem mięśnie i zamierzałem uciekać, gdyż musiała na pewno przyjść, zidentyfikować mnie jako podglądacza i włamywacza. „Co za wstyd!”, pomyślałem i oblałem się purpurą. Spuściłem wzrok i czekałem na wyrok.
- Poznajcie swoją nową koleżankę, Agnieszkę Wiśniewską.
Tylko tyle i aż tyle. Nauczycielka wskazała jej miejsce po drugiej stronie sali i zajęła się lekcją. Agnieszka nie powiedziała słowa, tylko lekko zagubiona uniosła rękę w geście ni to przywitania, ni to błagania o nierozstrzelanie jej. A ja gapiłem się na nią całą lekcję. I następną. I na przerwach śledziłem ją wzrokiem. Zachowywałem się irracjonalnie, chociaż wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy. Byłem przekonany, że to jest tortura, że ona wie, co zrobiłem, ale chce, żebym najpierw dostał zawału, a odratowanego wsadzili do poprawczaka.
Gdy pod koniec dnia spojrzała na mnie i podeszła, kolejny raz poczułem się jak mysz wyśledzona przez kota. Próbowałem uciec, ale ...
... skutecznie odcięła mi drogę ucieczki.
- Hej ty!
Była zła. Nadeszła moja kara.
- Czemu gapisz się na mnie cały dzień? Jesteś jakimś perwem?
- Co? Nie. Nie! - roześmiałem się głośno. Szaleńczo. - Po prostu wydaje mi się, że cię skądś znam.
Jej twarz złagodniała, a ja nabrałem odwagi, by przyjrzeć się jej dokładnie. Była jedną z tych dziewczyn, o których mówi się, że są ładne, dopóki nie zobaczy się ładniejszej. Miała lekko jajowatą głowę, małe oczka i wąskie usta. Twarz zdobiły nieliczne pryszcze, za to jej szczupłość uwydatniła kości policzkowe, nadając jej twarzy trochę gniewny wyraz. A może po prostu była zła, że jakiś zboczeniec bez przerwy ją obczaja? Mimo wszystko, w tamtej chwili była najpiękniejsza na świecie, a beznamiętny strój i włosy spięte w aseksualny kok, były tylko przykrywką dla wulkanu namiętności i rozpusty.
- Ja cię nie kojarzę.
- Wiśniewska tak? Wydaje mi się, że moi rodzice kupili dom od jakichś Wiśniewskich.
- Na Reymonta?
- Tak.
- To my.
- Aha.
Tak staliśmy naprzeciwko siebie, oboje nie wiedząc, co powiedzieć teraz. W końcu przemogłem impas.
- Sorry, że się tak gapiłem. Jakbyś potrzebowała pomocy, to daj znać.
- Wiesz co? W sumie to dobrze, jakby mi ktoś pożyczył notatki. Nie wiem, co teraz przerabiacie.
- Spoko. Możemy spotkać się nawet dzisiaj.
Uśmiechnąłem się zbyt mocno. Entuzjazm ze mnie kipiał, gdy zrozumiałem, że policja nie czeka na mnie za szkołą. Ona zinterpretowała to zupełnie inaczej, patrząc na ...