-
Majteczki w paseczki
Data: 08.02.2020, Kategorie: Pierwszy raz dotyk, pożądanie, Autor: Sztywny
... mnie krzywo. - To nie jest randka. - Co? Nie, nie, nie! Sorry, jestem dzisiaj roztrzepany. Albo niedotrzepany, pomyślałem, gdy zaswędziało mnie krocze. - Słuchaj, to może nie dzisiaj, jak ci nie pasuje. Jest mi to obojętne. Oczywiście nie było, ale musiałem zamaskować swój stan innym. - Nie no dobra. Mieszkam na Łubiance. - Luz. To widzimy się przed szkołą. - Ok. Odmaszerowałem, walcząc z przemożną potrzebą, żeby się odwrócić. Wytrzymałem, przyznając sobie w głowie najwyższe państwowe odznaczenie. Droga przebiegła w sztywnej wymianie zdań, krążących wokół szkoły. Wprowadzałem ją w nasze zwyczaje, opowiadałem o nauczycielach, od czasu do czasu zadając osobiste pytania, ale odpowiedzi były zwykle lakoniczne. Podróż autobusem była pierwszy raz w życiu przyjemnością. Przewyższałem Agnieszkę o głowę, więc mogłem bezczelnie zaglądać jej w dekolt, kiedy nie patrzyła. Nie był wielki, ot mała szczelinka, między koszulką a biustem. Jednakże skrywała tyle fantastycznych marzeń, że uśmiechałem się jak głupi do sera, wywołując w niej nieprzerwane zdziwienie. Tylko raz spanikowałem. - Mieszkam tu od niedawna, więc jeszcze nie znam wszystkich ulic. Gdy wysiedliśmy z autobusu, rozglądała się chwilę z wahaniem. - W tę stronę. - Skąd wiesz? - Aaa, mam tu kumpla, który wspominał, gdzie był wystawiony dom na sprzedaż. Zełgałem gładko, uśmiechając się przy tym zupełnie niewinnie. Patrzyła na mnie podejrzliwie, ale w końcu odpuściła. Dom okazał ...
... się ruderą. Dzień wcześniej byłem zbyt zamroczony pożądaniem, żeby przyjrzeć się okolicy, ale teraz już na spokojnie, stwierdziłem, że nie jest dobrze. Tynk poszarzał i odpadł w wielu miejscach, okna były w wieku moich rodziców, a wokół domu panował straszny burdel. Już płot na wejściu odstraszał zardzewiałą i w wielu miejscach dziurawą siatką. Zrozumiałem również, że brama była otwarta, ponieważ nie nadawała się w ogóle do użycia. - Dopiero co się wprowadziliśmy, nie było czasu wszystkiego ogarnąć. Wytłumaczyła się Agnieszka, a ja, jak prawdziwy dżentelmen, chciałem przyjść jej z pomocą, tłumacząc, że rozumiem ją, bo mamy to samo. Tylko że to nie byłaby prawda. Dom był pusty. Powiedziała, że starzy są w pracy, a młodsza siostra na dodatkowych zajęciach. Chyba nie muszę pisać, jak ucieszyła mnie ta wiadomość. Ani jak mocno zaczęła pracować moja wyobraźnia. Zaprowadziła mnie do pokoju na piętrze i zaproponowała coś do picia. Zgodziłem się grzecznie, po czym zostałem sam w jej pokoju. Samiuteńki w pokoju swojej miłości! Rozglądałem się uważnie, wchłaniając każdy szczegół, ale szybko zatrzymałem się na szafie. Rozchyliłem skrzydło i przyjrzałem się wiszącym ubraniom. Zawiodłem się, gdy nie odnalazłem najwspanialszych wyrobów bieliźnianych, mających rozpalić zmysły do czerwoności. Na szczęście mój zawód zrekompensowało inne odkrycie – kosz na bieliznę. Nasłuchiwałem przez chwilę, ale panująca w domu cisza przekonała mnie, że moje zamiary nie są zagrożone. Zajrzałem do ...