Moire - królowa smoków cz. 5.
Data: 12.02.2020,
Autor: chaaandelier
... powiedział, lecz to była prawda. To wszystko wydarzyło się naprawdę.
‘Moire. Wszystko w porządku?’
‘Tak, tak. Dziękuję, że zechciałeś mi to wszystko powiedzieć. Jedynie ty zdobyłeś się na odwagę i wyjawiłeś mi całą prawdę. Dziękuję. Teraz muszę coś załatwić. ‘
‘Dobrze, ale bądź ostrożna.’ – pogłaskałam smoka po pysku i zaczęłam iść w stronę obozu. Złość ogarniała całe moje ciało. Krew wściekle pulsowała w żyłach. Wchodząc do obozu, słyszałam jak żołnierze witają się ze mną, ale widząc moją miną, zaprzestali tego. Musiałam go znaleźć. Szłam w kierunku, gdzie panował największy hałas. Jak zwykle brylował w towarzystwie. Przepchnęłam się przez stojących wokół Amisa żołnierzy.
- Moire! Dobrze, że już jesteś.. – Nie zdążył dokończyć, pięść sama wyleciała w stronę jego szczęki. Powalony na ziemię, nie wiedział o co chodzi. Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do swojego namiotu. Uderzenie nie było silne, ale ręka już zaczynała mnie boleć. Tak jak przypuszczałam pobiegał za mną.
- Jak mogłeś?! – Od razu przystąpiłam do ataku. Ledwo wszedł do namiotu, a ja zaczęłam okładać go pięściami.
- Uspokój się! O co chodzi? Co się stało? – Zapytał, chwytając mnie mocno za ręce i odpychając od siebie.
- Ty się jeszcze pytasz co się stało? Kłamałeś we wszystkim! Dopiero Lachim odważył się powiedzieć im prawdę. Dopiero on! Jak mogłeś mnie tak perfidnie okłamać. – Zaczęłam chodzić po miękkim dywanie.
- W czym cię okłamałem? – Stanął w bezpiecznej odległości ode ...
... mnie.
- Po pierwsze to nasze małżeństwo zostało zaaranżowane. Po drugie ta wojna to jakaś pieprzona farsa! A po trzecie w swoim ciele mam pieprzonego demona! – Oddychałam szybko. Starałam się zapanować nad gniewem. Naprawdę nie chciałam w to wszystko wierzyć. Usiadłam na łóżku i ścisnęłam mocno pięści.
- Nie okłamałem cię, tylko nie powiedziałam ci wszystkiego. – Podszedł do mnie i uklęknął. Ujął moje dłonie.
- To jest praktycznie to samo. Czemu mi o tym nie powiedziałeś? O naszym małżeństwie, o wojnie i o demonie. Wolałabym najgorszą prawdę niż zatajanie tak ważnych informacji! – Zdenerwowałam się na niego. Nie wierzyłam, że tak po prostu nie powiedział im o tylu rzeczach. Owszem wiedziałam o wojnie, kto z kim walczy, ale nie czemu. Powód był naprawdę śmieszny. Wszystko zaczęło się od tego, że Mortimer nie chciał oddać ziem, które kiedyś należały do Bezlitosnych. Głupiec! Przez jego dumną ginęli niewinni ludzie. Najgorsze jednak było to, że zgodziłam się na to. Nieświadomie, ale zgodziłam. A Amis nawet nie raczył poinformować mnie, że tak naprawdę go nie kocham, a nasze małżeństwo miało tylko połączyć dwa zwaśnione rody. I jeszcze ten cholerny demon. Od tych wszystkich wiadomości powoli zaczynała mnie boleć głowa.
- Przepraszam, powinien powiedzieć ci o naszym małżeństwie, ale tylko o tym. O wojnie i o demonie miałaś porozmawiać z ojcem jak wrócimy. – Patrzyłam na niego uważnie.
- Czy ty mnie w ogóle kochasz? Przecież to nie miał być ślub z miłości! Mam wyjść za ...