Zdrada
Data: 04.06.2019,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: Marek
Dzień Wszystkich Świętych co roku wygląda podobnie. Co roku tłumy ludzi kłębią się u wejść na cmentarze i na samych cmentarzach. Na jeden z takich cmentarzy wybrała się zgrabna, trzydziestopięcioletnia kobieta – Joanna – wraz z mężem i dwunastoletnim synkiem. Tak jak wiele innych rodzin, pojechali odwiedzić groby swoich bliskich. Zajechali pod cmentarz. Po dłuższej chwili poszukiwania wolnego miejsca, w końcu zaparkowali. Joannie przy wysiadaniu z samochodu spódnica podwinęła się do góry odsłaniając jej zgrabne uda. Henryk z przyjemnością podziwiał ten widok. Zawsze tak robił, gdy żona wysiadała z samochodu będąc w spódnicy. Joanna po prostu nie opanowała sztuki zgrabnego wysiadania i uda odsłaniały jej się przy tej okazji za każdym razem. Jeszcze lepiej było latem, gdy nosiła krótkie, zwiewne sukienki. Wtedy, ktoś przechodzący właśnie obok samochodu miał okazję zobaczyć jej majtki w całej okazałości. Teraz, w listopadzie Joanna miała grubszą spódnicę do kolan majtki już się nie odsłaniały. Ale i tak zgrabne uda, które na moment rozchylały się niczym w lubieżnym geście zaproszenia, mogły przyprawić o przyspieszone bicie serca niejednego mężczyznę. I przyprawiły. W momencie, gdy Joanna wysiadała, obok samochodu przechodziła grupka czterech mężczyzn. Dwóch z nich spostrzegło jej uda. Przeszli parę kroków, po czym zatrzymali się obserwując kobietę.
- Fantastyczna dupcia - wymieniali uwagi między sobą.
- Boże, co za nogi. Prawie widziałem jej majtki.
- Wyobrażacie ...
... sobie pieścić te uda?
- A potem rozchylić... - poczuli wszyscy miłe podniecenie i łaskotanie w okolicy krocza.
Obserwowali jeszcze przez chwilę, jak Joanna z mężem i synem zabierają z bagażnika kwiaty i znicze. Podziwiali nadal nogi Joanny, choć miała je odsłonięte tylko od kolan w dół. Spódnica kończyła się nad kolanami. Tej samej długości był flauszowy płaszcz kobiety. Mimo to zgrabne kolana i łydki okryte delikatnie przyciemniającymi rajstopami, dla kogoś kto przed chwilą widział uda, były również podniecające. Cała rodzina skierowała się w stronę wejścia na cmentarz i zniknęła w tłumie. Minęły trzy godziny, gdy po odwiedzeniu wszystkich grobów cała rodzinka skierowała się w stronę wyjścia. Było już ciemno i na cmentarzu zaczynało się robić coraz luźniej. Było coraz mniej ludzi. Alejki z wolna pustoszały. Gdy doszli do samochodu, Joanna spostrzegła, że nie ma torebki.
- Musiałam ją zostawić przy którymś grobie.
- No to wracamy - zadecydował Henryk.
- Nie, nie musimy iść wszyscy - Joanna nie chciała przez swoje niedbalstwo skazywać ich na kolejną długą wędrówkę po zabłoconych alejkach.
- Właśnie, mnie bolą już nogi, poczekam w samochodzie - odezwał się syn. - Poczekajcie razem, przecież nie zginę - uśmiechnęła się do męża, który skinął przytwierdzająco głową i otworzył drzwiczki samochodu.
Joanna skierowała się z powrotem do wejścia na cmentarz. Teraz szła już o wiele szybciej. Opustoszałe alejki na to pozwalały. Joanna obchodziła po kolei wszystkie groby, ...