1. Nigdy nie zapomniałam cz.2.


    Data: 01.03.2020, Autor: Samantha

    ... stopniu była właśnie zadziorna, ale przez trzy lata była mentalnie kopana w tyłek i ma zamiar najpierw rozliczyć się ze swoim mentalnym napastnikiem a następnie zagrzebać wszelakie o nim wspomnienia i wyjść na zewnątrz z podniesionym wysoko czołem. - Coś w ten deseń - obojętny ton i trzymana w ręku bluza z przesiąkniętym jego zapachem spowodowała, że nie chciałam być oschła a wręcz odwrotnie, moje zmysły były potęgowane. Nie ma co, ale ta woń nawet trzymany z dala ode mnie powodowała, że miałam zawroty głowy i nie z tego powodu, że był brzydki, wręcz przeciwnie. Pierwszy raz czułam tak subtelny zapach męski w połączeniu z jego ciałem dawał nieziemski aromat " Za dużo tego nieziemskiego w odniesieniu do jego osoby " kiedy żadne inne pasujące do niego słowo, określające jak wygląda, nie przychodzi mi na myśl.
    
    - Zacząłem się obawiać, że nie usłyszę twojego głosu w innym kontekście niż przedstawienie się.
    
    - Czujesz się rozczarowany, że jednak potrafię mówić? Bo w innym przypadku byłabym łatwą ofiarą. Taka małomiasteczkowa, słaba dziewucha - spojrzał na mnie jakbym mu co najmniej objaśniła, jak wygląda równanie kwantowe. Podszedł bliżej i zmierzył mnie od góry do dołu, jakby mało mu było upokarzania mojego stylu życia, bądź jak oni tutaj uważają bycia.
    
    - Czuje się oczarowany - wyciągnął swoją dłoń w moją stronę i zabrał bluzę, a potem jak gdyby nigdy nic się między nami nie stało zaczął naciągać na mnie materiał, przy tym nie zrywając ani na sekundę wzroku z moich ...
    ... oczu.
    
    Nie wiem dlaczego nie zareagowałam, nie wiem dlaczego nie zaprotestowałam. Ta chwila, była przyjemna i nie musiałam myśleć w tym czasie o moim super-gównianym-hipsterskim życiu. Świat na chwilę się zatrzymał, a w jego spojrzeniu odnalazłam oazę spokoju. Nie mniej jednak było mi tak zimno, że pomoc przyjęłabym nawet od przechodnia, więc niech sobie nie robi żadnych rozstrzeń w moją stronę. To była jednorazowa akcja i więcej się nie powtórzy. Przynajmniej ja do takiej nie doprowadzę, a jak już sobie coś postanowię, tego się trzymam jak kotwicy.
    
    - Ona tak szybko nie wyjdzie, a jak sądzę nie chcesz tutaj kwitnąć do rana?
    
    - Kim ty jesteś, Brad? - wiem, że niekulturalnie jest odpowiadać pytaniem na pytanie, ale ten facet działał na mnie jak płachta na byka a przy okazji miałam milion zbereźnych myśli, jak to jest pójść z kimś takim do łóżka.
    
    - Człowiekiem, który mimo złego pierwszego wrażenia ma dobre chęci i nie chcę, żebyś zamarzła na śmierć - uniosłam tak wysoko brew, że kulturalnie mówiąc, wyglądałam pewnie zabawnie, ale jego akcent, plus takie słowa były zadziwiająco pięknie. - A swoją drogą kim ty jesteś, Sam? Weszłaś do mojego domu odmieniając całkowicie jego wnętrze? - gdyby człowiek potrafił udławić się własną śliną, właśnie taka śmierć by mnie czekała w tamtym momencie, ale poza chwilą dławienia się nic wielkiego się nie stało. Oczywiście niczym wielkim nie nazwałabym fakt, że wbiłam się komuś do domu a potem nazywałam go palantem. Kurwa, więc to nie był ...
«12...4567»