1. Szkoła uczucia


    Data: 01.03.2020, Kategorie: miłość, Nastolatki Pierwszy raz Klasycznie, Autor: Qman

    ... Ale jeżeli nie pozwoli żeby ktokolwiek się z nią zaprzyjaźnił, będzie w najlepszym razie strasznie samotna, a w najgorszym – wolałem nie myśleć. Liceum to co prawda już nie taka dziecinada jak gimnazjum, więc obstawiałbym raczej sytuację, w której nikt nie będzie na nią zwracał uwagi. Chociaż z drugiej strony po tym, co przeszła, to kompletna izolacja nie byłaby dla niej chyba taka straszna.
    
    Niestety, moje obawy się sprawdziły. W ciągu następnych tygodni Edyta zachowywała się dokładnie tak, jak opisywał to Michał. Przychodziła prawie równo z dzwonkiem, nie odzywała się do nikogo, zbywała innych słówkami i opuszczała budynek szkolny natychmiast po ostatniej lekcji. Całe szczęście nikt jeszcze nie słyszał jak się jąka. W rozmowach nie uczestniczyła, a nauczyciele pytali ją rzadko. Zresztą wtedy, tak jak wspominał Michał, mówiła płynnie. Rówieśnicy tracili więc stopniowo zainteresowanie nową koleżanką, ale ja byłem nią coraz bardziej zafascynowany. Podobało mi się w niej wszystko – sposób, w jaki się porusza, jak z zapałem je kanapki na przerwie, jej nieprzeciętna inteligencja, a przy tym i duża skromność, puszyste, kasztanowe włosy, bladość skóry oraz oczywiście jej uroda. Nie widziałem w życiu piękniejszej kobiety. Postronny obserwator pewno puknąłby się w głowę, przecież w klasie było mnóstwo innych ładnych dziewczyn, które bardziej pasowały do przyjętego przez społeczność obrazu piękna. Ale ja miałem to gdzieś i mój organizm czuł tak samo. Niesamowicie mnie pociągała ...
    ... fizycznie. Chciałem ją dotykać, przytulać i całować, ale zakochałem się w niej (tak, myślę, że tak to można nazwać, nie ma się co oszukiwać) z powodu jej niezwykłej osobowości, nie wyglądu. Czy wierzyłem w miłość? Tak, ale nie spodziewałem się, że powiedzenie „od pierwszego wejrzenia” jest rzeczywiście prawdziwe. Teraz pozostawało mi jedynie powolne zdobywanie zaufania Edyty, a pierwszym zadaniem tej kampanii było wymienienie z nią chociażby paru zdań. Nie chciałem tego robić w banalny sposób poprzez zwyczajne „Cześć!”. Zresztą prawdopodobieństwo tego, że ten sposób wypali było i tak bliskie zeru. Jednak nie mogłem wykombinować nic oryginalnego. Okazja nadarzyła się jednak na początku października. Niestety, pośrednio przyczyniłem się też do początku koszmaru Edyty...
    
    Podczas lekcji polskiego, kiedy to polonistka interpretowała nam pewien wiersz, których notabene nie znosiłem, usłyszałem, że coś spadło na podłogę i przyturlało się do mojego buta. Podniosłem długopis i rozejrzałem się. Nikt się tym wydarzeniem specjalnie nie przejął poza Edytą, która patrzyła na mnie z... wyczekiwaniem w oczach? Ciężko to było określić. Nie chcąc, żeby mówiła, powiedziałem szeptem:
    
    - Rozumiem, że to twój długopis. Proszę. – Oddałem go jej.
    
    Wyszeptała bezgłośne „Dziękuję”.
    
    Zrozumiałem, że to może być moja szansa, więc zagaiłem, patrząc na jej zeszyt:
    
    - Masz naprawdę ładne pismo. Z mojego to byś się pewno nawet nie rozczytała. – Niezbyt udolnie zażartowałem.
    
    Uśmiechnęła się w ...
«1...345...44»