Na górze róże, na dole... na…
Data: 02.03.2020,
Kategorie:
wampiryzm,
długa fabuła,
femdom,
genderfluid,
BDSM
Autor: Mjishi
... wbiła wzrok w rudzielca. Jordan podeszła, by też przyjrzeć się szkicowi.
— Kłamałam — przyznała Cerion. — Nie widziałam tego w książce.
Widząc zawód w oczach dzieciaka, w nakładającej się postaci zauważyła, że jedną z rąk przesuwa założoną na boku maskę i nakłada ją na twarz. Podłużna czaszka z łypiącymi czernią oczodołami i nozdrzami wyglądała upiornie. Cała postać zrobiła się jakoś bardziej mętna. Światło zostało przytłumione.
— Widzę to, jak na ciebie patrzę — powiedziała, zanim Nir całkowicie się naburmuszyło.
Subtelna istota w zaciekawieniu podniosła maskę do góry. Znów zerkały na nią jasne oczy, w których krył się cały wszechświat. Ale patrzyły z rezerwą. Gotowe znów skryć się pod czaszką.
Słońce patrzyło z taką sama rezerwą. Prychnęło i wstało.
— Tak? To jaki kolor ma to futro na dole? — spytało.
— Niebieski — odparła niewzruszenie.
Nir lekko zmrużyło oczy, ale wciąż nie dawało się przekonać.
— To którym skrzydłem teraz ruszam?
Postać nie ruszyła żadnym ze skrzydeł. Natomiast na zmianę podnosiła i opuszczała dodatkową parę rąk. Cerion wykonała dokładnie takie same ruchy.
— Żadnym — powiedziała. — Naprzemiennie ruszasz tymi drugimi rękami.
Na tę demonstrację Słońce wycofało głowę najdalej, jak mogło, niemal równając podbródek z szyją. Wzrok miało przy tym ogromnie zaskoczony.
— O kurde — mruknęło. — Ty tak serio.
— No serio, serio — zapewniła.
— Czyli… to… to prawda? — wyglądało na nad wyraz zdziwione. Zszokowane tak mocno, ...
... że nawet nie wiedziało, czy ma się cieszyć, czy nie. Jakby zmieniło rzeczywistość lub poznało nagle wszystkie zasady i dylematy mechaniki kwantowej. Realność zaczęła mieszać się ze snem.
Kobiety pozwoliły chwilę ochłonąć – i sobie i Nir, ale zaraz ruszyły z całą masą pytań. Nir odpowiadało, co chwila wtrącając przerywniki w stylu „to możliwe?!” „ale naprawdę?” i temu podobne.
Okazało się, że narysowaną postać zobaczyło w jednej ze swoich najgłębszych medytacji. Postać wskazywała na coś. To coś było nieokreślone, ale patrząc na to, Nir zrozumiało, że istota, którą zobaczyło, to jest jej prawdziwa forma. Od tamtego transu postrzegało siebie właśnie w ten sposób. W różnych momentach życia miało wrażenie, że dowiaduje się nowych rzeczy o swoim prawdziwym jestestwie. Nie o wszystkich swoich właściwościach chciało jednak opowiedzieć, czym mocno Cerion irytowało, ale z drugiej strony sprawiało, że nabrała do dzieciaka nieco więcej szacunku. W końcu tylko skończony idiota opowiedziałby obcym całą prawdę o sobie.
Nir zaznaczało, że zawsze wydawało się to jedynie pewnego rodzaju fantazją. Że nigdy nie dostało potwierdzenia z zewnątrz i jedyne, gdzie istniała ta forma, to sny i medytacje. Kiedy kobiety zaczęły wypytywać o kościaną maskę, rudzielec zdawał się zachowywać jeszcze większy dystans.
Pierwszy raz zobaczyło się właśnie w masce. Wyglądała dość upiornie, ale nigdy się jej nie bało. Kiedy ją rysowało, bo czyniło to często, bardzo długo myślało, że kościana czaszka, to ...