1. Wirus (II)


    Data: 06.03.2020, Kategorie: Romantyczne Autor: Ann Margaret

    ... stać żebym mogła do ciebie zadzwonić córeczko? bez cienia zdenerwowania odpowiedziała jej matka. – Dziś są twoje urodziny chciałam ci złożyć życzenia, a po za tym może byś wreszcie przyjechała do domu. Zjadłabyś coś domowego, na pewno źle się odżywiasz - trajkotała.
    
    - Mam dużo pracy, szef mnie awansował, nie mam teraz czasu, terminy mnie gonią, ale obiecuję, że postaram się wpaść na najbliższe święta – skłamała gładko Agata
    
    - Ach wy młodzi, tylko kariera, podróże, to wam w głowie, a gdzie czas na rodzinę, męża, dzieci – nie ustępowała rodzicielka ku coraz większej irytacji Agaty.
    
    - Mam jeszcze czas mamo, tłumaczyłam Ci to już tysiące razy, czy muszę do tego wracać? – chyba odrobinę zbyt szorstko odparła dziewczyna.
    
    - Mam czas, mam czas, a potem życie przecieka między palcami. Za tymi karierami, wycieczkami Bożena Szymkowiakowa od tygodnia nie może spokojnie pochować swojego Tadzia, bo dzieci nie mogą się zjechać z całego świata, do czego to doszło żeby wyjeżdżać na pół roku do Indii czy Bóg wie gdzie i nie dać znaku życia – kontynuowała swoją tyradę matka Agaty
    
    Ale Agata już nie słuchała, dotarło do niej, że pan Tadeusz nie żyje. Nikomu o tym nie mówiła, ale bardzo go lubiła, traktował ją lepiej niż jej własny ojciec. Był cichym spokojnym człowiekiem, ale zawsze dbał o to, aby sama nie wracała po zmroku do domu jak zasiedziała się u koleżanki, często częstował ją cukierkami albo czekoladą, pytał tak po prostu, co u niej słychać. Mimo że dawno go nie ...
    ... widziała to świadomość, że teraz już go nie ma, mocno ją poruszyła. Odczuwała dziwną pustkę.
    
    - Mamo, kiedy jest pogrzeb? – udało jej się wbić w słowo matce.
    
    - Jaki pogrzeb? Szymkowiaka? Jutro o czternastej, a dlaczego pytasz? - zainteresowała się rozmówczyni.
    
    - Nic tak tylko –odparła pośpiesznie Agata. - Mamo, muszę kończyć, zaraz wychodzę, jestem umówiona. Dziękuję za życzenia, postaram się niedługo przyjechać do domu –skłamała
    
    - Nie martw się o mnie – dodała bardziej dla uspokojenia samej siebie, niż żeby nie brzmieć zbyt szorstko. Cześć - rzuciła i się rozłączyła.
    
    Co się ze mną dzieje, zastanawiała się wyplątując się z pościeli. Źle się czuła, miała klasyczne objawy kaca. Ubiegłego wieczoru świętowała swój awans. Samotnie, z lampką wina i krakersami, mało wyszukane, ale to jej święto. Oczywiście miała propozycję od koleżanek z pracy żeby wyskoczyć gdzieś wieczorem, ale z niej nie skorzystała. Nie chciała robić niczego na pokaz, znały się słabo i niech tak zostanie. Z jednej lampki, zrobiła się cała butelka i jak kładła się do łóżka to była nieźle wstawiona. Przypomniała sobie, co jej się przyśniło i przez moment zapragnęła żeby to była prawda. W takich momentach dotkliwie odczuwała swoja samotność. Przydałby się ktoś, kto przytuli, pocieszy, zrobi śniadanie. Uśmiechnęła się kwaśno i poczłapała do łazienki. Obraz, który zobaczyła w lustrze jednak skutecznie ją utwierdził w przekonaniu, że teraz zdecydowanie nikt nie mógłby jej oglądać. Groziło to natychmiastową ...
«1234...8»