1. Arystokrata (XII)


    Data: 07.03.2020, Kategorie: niewolnik, Brutalny sex bez seksu, cierpienie, polityka, Autor: violett

    ... przyjemny widok.
    
    – Pani. – Skłonił się ostrożnie i podszedł do Roberta. – Panie.
    
    Z wysiłkiem przyjął pozycję uległego. Zanim opuścił głowę, zdążyła zauważyć na jego spiętej twarzy grymas chwilowego, lecz intensywnego bólu. Zrobiło jej się niedobrze. Posiniaczona twarz wyglądała strasznie, dużo gorzej niż wczoraj. Jedno oko tak napuchło, że nie mógł go otworzyć, rozbite usta, poobcierane do żywego nadgarstki; klęczał na szeroko rozstawionych kolanach, co świadczyło, że miał problem z utrzymaniem równowagi. Na ten widok rozterki kobiety o nieuczciwość wobec brata zniknęły szybciej, niż się pojawiły.
    
    Robert skierował na niewolnego chłodne, wyrachowane spojrzenie handlarza, przez chwilę oceniając stan sługi, po czym odwrócił się do panoramicznego okna i włożył dłonie do kieszeni spodni. Marta, aby uniknąć przykrego widoku wycieńczonego niewolnika, podeszła do brata. Poczuła jego oddech, ciepło i jakiś trudny do określenia spokój. Przytuliła policzek do ramienia mężczyzny i jakby na nowo odżyła dawna więź, o której istnieniu zapomnieli chyba oboje. Przez chwilę patrzyła wraz z bratem w głąb parku, delektując się jego bliskością i bezpieczeństwem.
    
    – Chcesz prawdę o…? Chciałaś powiedzieć prawdę o… – Objął troskliwie siostrę ramieniem i przytulił.
    
    – Czy teraz jesteś zadowolony i czy usłyszałeś to, czego oczekiwałeś? A może się rozczarowałeś… poznając prawdę o swojej siostrze. – Nagle wszystko jakby straciło na ważności. Doznała ulgi i zapragnęła, aby ta niemalże ...
    ... intymna chwila trwała. Świat jakby stanął w miejscu, a słowa popłynęły wbrew woli, szybciej niż myśli. – Nie jestem niewinna, za jaką mnie uważacie, ty i Martin. Jestem jak inne, inni. – przerwała na chwilę, zdumiona własną wylewnością. – Pożądam, chcę, potrzebuję podniet, by rozjaśnić umysł i uciszyć głód… Często pokusa jest silniejsze ode mnie i bywa moją słabością. – Nagle zdała sobie sprawę, że refleksja skierowana do brata w celu uwiarygodnienia kłamstwa, nie odbiegała od prawdy. Jedyna nieścisłość dotyczyła Drugiego i to tylko w tej sytuacji, ponieważ już kilkakrotnie zwróciła uwagę na przystojnego niewolnika. – Nie ma we mnie spokoju, nie ma cierpliwości i chęci oparcia się pokusom. Czasami wbrew sobie, na przekór światu i rozsądkowi. Robert! – Mocno ścisnęła przedramię bliskiego jej człowieka. – Co się z nami dzieje? Dlaczego tacy jesteśmy? Czemu najlepiej wychodzi nam sprawianie bólu sobie i komuś?
    
    Czuła się podle, oszukując najbliższą jej osobę, i miała tylko nadzieję, że klęczący tuż obok człowiek był tego wart i że wart był tego Martin.
    
    – Wciąż tacy sami – mruknął. – Nic się nie dzieje z nami, to inni oczekują od nas więcej. Chcą czegoś, co nie leży w naszej naturze, i wiesz co? – Przytulił policzek do włosów Marty. Wyraźnie chłonął zapach siostry, intuicja podpowiadała, że Robert, również napawa się jej bliskością. – To ludzie nas takimi stworzyli, to inni odpowiadają za to, co teraz od nas dostają. Jest mi z tym dobrze, bardzo dobrze… – Westchnął z żalem.
    
    – ...
«12...111213...18»