Arystokrata (XII)
Data: 07.03.2020,
Kategorie:
niewolnik,
Brutalny sex
bez seksu,
cierpienie,
polityka,
Autor: violett
... pośpiechu opuszczał salon, po czym zerknął na siostrę. W czujnych, zwężonych oczach, czaiło się słabo maskowane rozbawienie.
– Musiałem przypomnieć mu pewne zasady panujące w tym domu – oznajmił niedbale, ale nie miała wątpliwości, że była to próba sprowokowania jej.
– Uważasz, że mamy takie same zasady? – odparła, posyłając pewnemu siebie mężczyźnie wyzywające spojrzenie.
– A nie mamy?
Obserwował ją czujnie, jak gdyby z twarzy siostry chciał wyczytać stan ducha.
Usiadła na kanapie naprzeciwko, założyła nogę na nogę i przerzuciła sobie warkocz z pleców na piersi.
– Właśnie się zastanawiam… Traktujesz mojego osobistego jak swojego własnego – postarała się, aby w jej głosie dominował niemiły akcent – a posiada taką ładną obrożę z imieniem właściciela – wolno cedziła słowa. – I nie jest to twoje imię…
– Naprawdę? – Robert zarzucił nonszalancko ramię na wezgłowie kanapy. Gdyby w kącikach nie zadrgały mu usta, uznałaby, że brat jest całkowicie pozbawiony emocji.
– Zasady mówią, że nie można dysponować czyimś osobistym bez wyraźnej zgody właściciela.
Złociste tęczówki pełne rozbawienia skupiły się na niej, a palce zaczęły wystukiwać na poręczy kanapy jakiś rytm.
Westchnęła w myślach, gdy zdała sobie sprawę z głupstwa, jakie powiedziała.
– Widziałaś obrożę Drugiego?
Spodziewała się pytania w tym stylu i zareagowała natychmiast:
– Oczywiście, i muszę przyznać, że jest imponująco bogata jak na twój gust. – Nie dała po sobie poznać, że ...
... zapomniała o Drugim, który nie powinien przebywać w jej domu. – Nie poskąpiłeś cennego kruszcu, obroża więcej warta niż sam niewolnik. – Popatrzyła na Raysa z ukosa i dodała tonem wskazującym na to, że jest w posiadaniu pewnej wiedzy na temat jego osobistego: – Chyba że to jakiś szczególny niewolnik.
Mężczyzna otworzył usta do riposty, ale zawahał się i odwrócił na chwilę twarz. Ten gest uświadomił Marcie, że trafiła celnie. Wczorajsza nocna rozmowa z Martinem dała jej dużo do myślenia. Niewątpliwie niewolnik sporo znaczył nie tylko dla Martina.
– Widziałaś, kto jest jego właścicielem. Po co ci Drugi? – Podejrzenie w pytaniu było niemal namacalne, a głos równie nieprzyjemny jak wyraz oczu.
– Mówiłam ci już, chcę zadać mu kilka pytań – odparła niedbale.
– Wiem, co mówiłaś! – Wybuchowy charakter Roberta brał górę nad wymuszonym opanowaniem. – Tylko nie rozumiem, czego możesz dowiedzieć się od niewolnika. – Pochylił się w jej stronę dokładnie tak samo, jak wcześniej uczyniła to siostra. Atmosfera pomiędzy rodzeństwem stawała się coraz bardziej napięta. Oddzielał ich ozdobny stolik z fazowanego szkła i obawa przed drążeniem tematu. Oboje, dążąc do prawdy, pragnęli coś przed sobą ukryć. – Może mnie spytaj, będzie prościej?
– Jakiś problem z tym obitym biedakiem? – odpowiadając pytaniem na pytanie, spróbowała zmienić niewygodny temat i ukryć, że nie potrafi podać sensownego wyjaśnienia.
– Bo to jest mój osobisty? – skwitował zirytowany. – Obity czy nie, ale ...