Arystokrata (XII)
Data: 07.03.2020,
Kategorie:
niewolnik,
Brutalny sex
bez seksu,
cierpienie,
polityka,
Autor: violett
... mój?!
Przewróciła oczami i wzruszyła ramionami.
– Dziwi mnie, że nie pamiętasz o naszej ostatniej rozmowie. – W porę przypomniała sobie sytuację w aucie.
– Pamiętam doskonale… – Spojrzał siostrze głęboko w oczy. – Jakże mógłbym zapomnieć? Twój zapach, zimne dłonie i… wizja samozagłady. Pamiętam! – Szczęki Roberta zacisnęły się, a źrenice nabrały nienaturalnego blasku, gdy dotarło do niego, że Marta z nim pogrywa. – Martin go tu przysłał? – zapytał wprost.
– To chyba jasne, że zarządca, a przynajmniej z jego polecenia… – Marta urwała na chwilę, gdy zreflektowała się, że zbyt szybko zareagowała. – Nikt inny nie może dysponować niewolnikami. – Mimo że z trudem wytrzymała świdrujące spojrzenie, dodała z arogancką pewnością siebie: – Uważasz, że mógł mi odmówić?
Na moment zapanowało między nimi zniecierpliwienie, mierzyli się wzrokiem i nie zauważyła, kiedy podszedł do niej Alan. Gdy podawał filiżankę z kawą, spostrzegła silne zaczerwienienie na twarzy blondyna. Zadrżała i z dezaprobatą zacisnęła zęby. Niewielka opuchlizna na czole tuż nad brwią zapowiadała tworzenie się siniaka pod okiem.
– Sprowadź tutaj Drugiego – poleciła osobistemu – i przyłóż sobie lód.
– Tak, Pani, natychmiast. – Skłonił się lekko i odwrócił do Raysa, aby jemu również podać aromatyczny napój.
– Kretyn! – syknął mężczyzna i niecierpliwym gestem nakazał niewolnemu odejść.
Marta z przyjemnością wciągnęła zapach ulubionej mocnej kawy. Aromat ciemnego parującego napoju podziałał ...
... odprężająco, ukoił na maleńką chwilkę nerwy. Lubiła codzienny rytuał, gdy delektując się „małą czarną”, słuchała, jak Alan informuje ją o wszystkim, co się działo w rezydencji, także na plantacji, i przypominał o ewentualnych spotkaniach. Niejednokrotnie rozbawiona zastanawiała się, skąd wie o tych wszystkich plotkach, niejednokrotnie ważnych informacjach, ale uznała, pamiętając młodzieńcze czasy, że nie będzie wnikać w pochodzenie często bardzo przydatnej wiedzy. Już dawno temu doszła do wniosku, że jej zadaniem było wiedzieć, a inni powinni się tym martwić.
Dzisiejszy poranek, nie należał do przyjemnych, codzienny rytm został zburzony, a w dodatku została wmieszana w coś, co jej nie dotyczyło. Przez moment nie chciała wierzyć, że pozwoliła się wmanewrować w rozgrywki pomiędzy najbliższymi jej osobami.
– A ty pamiętasz wczorajszą rozmowę? – spytał zaczepnie.
– Co masz na myśli? – Doskonale wiedziała, do czego nawiązuje, ale nie miała zamiaru ułatwiać bratu odegrania się. Słowa, które padły w drodze z plantacji, wciąż nie dawały mężczyźnie spokoju. Pojmowała, że zadała celny i bolesny cios, ale to był jedyny sposób, aby do dumnego arystokraty dotarło, że to, co się dzieje i co jeszcze się wydarzy, nie jest zabawą; nie jest dziecinną igraszką. Nie stać było Marty, a także Roberta, na najmniejsze zawahanie lub potknięcie. Jeden fałszywy krok mógł się przyczynić do rychłego końca ich rodziny.
– Przestań, Marta! – Z ostrożnym ociąganiem wstał zniecierpliwiony z kanapy i ...