Adam i Ewa - wydanie zbiorcze,…
Data: 16.03.2020,
Kategorie:
Dojrzałe
Mamuśki
Anal
ciąża,
Sex grupowy
Autor: Agnessa Novvak
... – westchnęła i po dłuższym namyśle podała cenę.
Czy wspominałam już o stosowaniu zasady ograniczonego zaufania względem kobiet? Tak? Wiec powtórzę raz jeszcze! A jeśli zajdzie potrzeba, na kamiennych tablicach wykuję i w ramki oprawię!
Na pierwszy telefon od Sofi nie musiałam czekać nawet doby. Niby pytała głównie o proces gojenia, który na szczęście przebiegał w sposób w zasadzie niezauważalny, ale podejrzewałam, że chciała porozmawiać o czymś jeszcze. Za drugim razem akurat miałam pogadankę z szefem, więc odebrałam tylko by powiedzieć, że nie mam czasu. Trzecie połączenie od razu odrzuciłam. Aż nadejszła wiekopomna… znaczy kolejna sobota. Adama miało nie być jeszcze prawie tydzień, więc postanowiłam skorzystać z okazji i wybrać się z dziewczynkami w jakieś typowo babskie miejsce. W kinie nic ciekawego nie grali – przynajmniej nie dla widowni w wieku wczesnoszkolnym – kilkugodzinnego shoppingu nie zdzierżyłaby żadna z nas, a plucha za oknem raczej nie zachęcała do spacerów. Mimo tego intensywnie kombinowałam, jak nie spędzić kolejnego weekendu w domu. I wówczas Sofia znów do mnie zadzwoniła.
– Nie, nie przeszkadzasz! – rzuciłam zamiast powitania. – Wszystko w porządku, bardzo dobrze się goi… ale że teraz? Nie, nie dam rady dzisiaj. Jutro też nie, jestem… słuchaj, ja mam swoje sprawy na głowie! A poza tym obiecałaś zaczekać kilka tygodni, a nie dni – coraz słabiej ukrywałam irytację – i teraz naprawdę nie mam jak… dobra, przestań! No, uciszże się ...
... wreszcie!
Lilka i Zuzia jak na komendę odwróciły głowy w moją stronę, co oznaczało konieczność pilnej ewakuacji do kuchni.
– Słuchaj, do cholery! Chyba sobie coś wyjaśniłyśmy ostatnio, tak? I nie próbuj brać mnie pod włos, bo… mówię, że masz przestać kombinować! O której dzisiaj otwierasz? A jakichś klientów masz umówionych? Nie? To zaczekaj z pół godziny.
Może i ona miała nie stawiać mnie w niezręcznej sytuacji, lecz ja niczego podobnego nie obiecywałam! Celowo otworzyłam drzwi tak, by Sofia najpierw zauważyła mnie i tylko mnie, a dopiero potem zorientowała się, że za plecami czai się ktoś jeszcze. O czyim istnieniu wiedziała, bo nie miałam najmniejszego zamiaru ukrywać faktu posiadania dzieci, ale do tej pory nie przedstawiłam sobie oficjalnie całej trójki.
– Ewa, jesteś wreszcie! Przepraszam, ja nie mogłam już wytrzymać i zajebiście się cieszę, że… – Zgodnie z przewidywaniami, przerwała ze zdezorientowaną, wybitnie mało inteligentną miną.
– Dziewczynki, przedstawiam wam panią… pannę Zosię! – Celowo ją tak nazwałam, jednocześnie przesuwając dwa skarby naprzeciwko naszej gospodyni. – Ona zajmuje się robieniem takich ładnych rysunków i jak się grzecznie przywitacie, to kto wie, może też coś dla was namaluje? Chciałybyście?
– Tak! Bardzo! – Zaczęły się przekrzykiwać, po czym stanęły równiutko przed Sofią, wyciągając rączki na powitanie.
– Ja jestem Zuzanna.
– A ja Lilianna. Dzień dobry. A co pani maluje? I na czym?
Nie jestem zwolenniczką nadużywania ostatecznego ...