1. Córka Architekta (I)


    Data: 18.03.2020, Kategorie: alternatywna rzeczywistość, Autor: Ignatius

    ... spokoju.
    
    – Fajnie by było – zaśmiałem się. Ach ten Baltazar, jak już coś wymyśli... – A ten duży przycisk na środku?
    
    – Włącz-wyłącz, to najważniejszy przycisk. Rzecz jasna, będzie oddychała i tak dalej, bo przecież nie chcielibyśmy jej zabić, ale wyłącza jej świadomość i spowalnia procesy życiowe. Po włączeniu nie będzie pamiętała, co się z nią działo. To niezbędne, jeśli chce się ją naprawić. Kiedy jest wyłączona, ta lampka świeci na czerwono. Nie nadużywaj tego, bo w końcu zacznie się zastanawiać, co się z nią działo w czasie, z którego nic nie zapamiętała. Tak w ogóle, tu po boku jest blokada. Przesuwasz ją w górę i pilot jest aktywny. Jeśli krótko po naciśnięciu przycisków wyłączysz pilot, komendy zostaną anulowane. Na wszelki wypadek zostawiaj go jednak zablokowanym, bo przypadkowe naciśnięcie może spowodować poważne tarapaty. Pilot nie ma baterii, czerpie energię z istoty, która go używa. Czyli w tym wypadku z ciebie. Nie ma limitu zasięgu.
    
    – Aha – przytaknąłem. Teraz się już nieco pogubiłem. Brak limitu zasięgu jeszcze rozumiem, ale ta blokada co niby oznacza?
    
    – Ten czerwony przycisk to przywoływanie. Alicja będzie chciała znaleźć się w zasięgu pięciu metrów od pilota, ale to nie jest komenda bezwarunkowa. Jeśli z jakiegoś powodu będzie odczuwała przymus pozostania w miejscu, nie przyjdzie. Natomiast cała reszta guzików nie jest już aż tak przydatna. Próbowałem wgrać jej wiele funkcji, ale to nie takie proste. Poza tym, jeśli pojawiają się wadliwe ...
    ... kody, to bardzo łatwo mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Jeśli koniecznie będziesz chciał, to tu – podał mi podręczną książeczkę, która wyglądała jak te miniaturowe opracowania z cytatami – jest szczegółowa instrukcja obsługi. Czyta się ją od końca, od prawej do lewej. Nikomu nie przekazuj pilota, to ważne. Czy wszystko zrozumiałeś?
    
    – Tak... tak sądzę. Mam dbać o szczęście Alicji, nikomu nie oddawać pilota do niej i nie bawić się nią – podsumowałem.
    
    – Właśnie. Może i jest moim dziełem, ale kocham ją jak swoją prawdziwą córkę. Ale ty jesteś porządnym gościem, ufam ci – poklepał mnie po ramieniu.
    
    – Dziękuję.
    
    Usiedliśmy razem przy stole. Wprost umierałem z głodu.
    
    – Czego chciał mój tata? – zapytała podając mi talerz z jajecznicą.
    
    – Dziękuję. Opowiadał mi o tobie – machnąłem ręką. – Przypomniał mi, że mam robić wszystko, byś była szczęśliwa.
    
    – Teraz jestem – uśmiechnęła się. Miała taką niewinną, wręcz dziecięcą twarz. Była bardzo pogodną osobą, której śmiech potrafił rozjaśnić nawet najczarniejszy dzień.
    
    – Czasami aż zapominam, jakim jestem szczęściarzem, że mam ciebie – pochwyciłem jej rękę.
    
    Tak, byłem wielkim szczęściarzem. Jestem szarym człowiekiem, który niczym się nie wyróżnia. Nie jestem ani zbyt mądry, ani zbyt przystojny, ani zbyt utalentowany, a już na pewno nie jestem w ogóle bogaty. A jednak ta wspaniała dziewczyna wybrała mnie. Jeśli to nie jest szczęście, to co nim jest?
    
    – Dzisiaj twoja kolej zmywania – powiedziała odchodząc od ...
«1...345...9»