Córka Architekta (I)
Data: 18.03.2020,
Kategorie:
alternatywna rzeczywistość,
Autor: Ignatius
... chwilę popełniałem błędy, a tu literówka, a tu nie ta rubryka. Byłem szarym pracownikiem banku, oferowałem ludziom lokaty, udzielałem informacji o opłatach i tym podobne sprawy. Nie lubiłem swojej pracy, była nudna i niesatysfakcjonująca. Mój szef był prawdziwą mendą społeczną. Za to współpracownicy byli mili. Zarabiałem niedużo, ale pieniędzy wystarczało na godziwe życie. I miałem stabilne zatrudnienie. Coś za coś.
Po wyjściu z banku od razu pobiegłem na przystanek. Baltazar mieszkał za miastem. Między innymi dlatego Alicja chciała jak najszybciej się do mnie wprowadzić; miała teraz bliżej do pracy. Nie posiadałem samochodu, prawo jazdy zdałem z ledwością i nie czułem się pewnie za kółkiem. Byłem skazany na komunikację publiczną.
Trochę czasu zleciało zanim dotarłem do bramy domu Baltazara. Uderzyłem kołatką. Zapewne dźwięk dzwonów rozległ się teraz po pokojach. Z murku wysunęła się trąbka.
– Kto tam? – zapytał elektryczny głos.
– To ja, Dawid. Mam parę pytań.
Brama otworzyła się na oścież. Popędziłem do domu. Jeśli Baltazar nie siedział na swoim ulubionym fotelu, to był w pracowni. Rzadko bywał w innym miejscu. Tym razem była to pracownia. Przyglądał się miniaturowej karocy i drapał się po brodzie.
– Czy ośki wytrzymają? Czy nie dojdzie do gwałtownej zmiany ciśnienia? – myślał na głos.
– Mam parę pytań – powtórzyłem. – Ten pilot... naprawdę działa? – Wyciągnąłem z kieszeni urządzenie, żeby nie było wątpliwości o czym mówię.
– To raczej niemożliwe, ...
... żeby się zepsuł. Jest bardzo wytrzymały...
– Naprawdę można za jego pomocą sterować Alicją? – wszedłem mu wpół zdania.
– O nie – zaprzeczył. – To raczej coś w rodzaju pomocy serwisowej niż kontrolera. Alicja jest jednostką w pełni autonomiczną, ma własną wolę.
– Czyli to prawda, że sam ją zbudowałeś? – zadałem najważniejsze pytanie.
– Nie, nie zbudowałem. Stworzyłem. Dlaczego wydajesz się taki zaskoczony? Wczoraj przecież ci wszystko opowiedziałem – zdziwił się, tak jakby miał ku temu faktyczny powód.
– Bo... – nie byłem w stanie wymyślić przekonującej wymówki. Zresztą, to teraz było mało ważne. – Nie wierzyłem, że to prawda. A jednak. Ten pilot działa. To, co mi wczoraj opowiedziałeś, to wszystko jest prawdą.
– Owszem. Ale to nie jest powód do zmartwień – odłożył narzędzia i podszedł do mnie. – Przyjrzałem ci się dokładnie. Kochasz Alicję, prawda? Ona także cię polubiła. To był jej wybór. Jesteście razem szczęśliwi, czym tu się martwić?
– Jednak nie co dzień słyszy się, że można nacisnąć guzik i... No po prostu to niezwykłe!
– Są takie momenty, kiedy niezwykłe staje się najbardziej zwyczajną rzeczą jaka się nam przytrafia – zaśmiał się.
– Jeśli Alicja jest tylko twoim dziełem, to po co w zasadzie ją stworzyłeś? – usiadłem na stoliku.
– Eksperymenty, ciekawość, to wystarczy. Fajnie jest stworzyć coś, co działa, nawet, gdy jest to zabronione... Może i nie jest moją rodzoną córką, to jednak jest moim dzieckiem. Trzecim dzieckiem – westchnął.
– ...