Po raz kolejny
Data: 07.06.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow
... stało, ale milczę jak grób. Jest straszna i nie da się jej lubić, ale ją kocham. Ratuje mnie jedynie jej wytrwałość, gdy dzień w dzień przynosi mi posiłki. W końcu zaczynamy ze sobą rozmawiać, ale temat mojego stanu pozostaje nieodkryty. Chyba zrozumiała, że jest to dla mnie trudne i wyniszczające. O siłowni też nie ma mowy. Nie chcę tam już wracać i nie chcę spotkać JEGO. Sama myśl o napotkaniu JEGO wzroku mnie przeraża.
Niekończące się kuszenie Anki na moje wyjście do ludzi kończy się przyjęciem zaproszenia od Tomka. Tomek to kolega z siłowni, którego oboje poznaliśmy i od razu się polubiliśmy. Fajny gość, tyle, że żonaty i z dziećmi na stanie. Organizuje urodziny w klubie. Doskonałe miejsce, by wracać do żywych, żeby nie powiedzieć, że terapia szokowa. Nie udaje mi się wykręcić do ostatniej chwili, gdy stajemy przed drzwiami klubu i nie ma już odwrotu. Biorę głęboki wdech i wchodząc w głowie przerabiam kolejne scenariusze przetrwania tej nocy. Od razu okazuje się, że moje obawy były bezpodstawne. W klubie jest masa ludzi, których nawet nie znam, jest kilka osób z siłowni, ale kulturalna wymiana uprzejmości wystarcza, by utrzymać poziom kontaktów na nienagannym poziomie. W końcu decydujemy się z Anką zawładnąć parkietem. Już zapomniałem jak na studiach nie jedna noc kończyła się dla nas w ten sposób. Jak nie lubię sportu, tak uwielbiam tańczyć i jestem w tym całkiem dobry. Inaczej ciężko byłoby mi nazywać się gejem. A w parze z Anką nie mamy sobie równych. Rozumiemy ...
... się instynktownie i niejedna zdumiewająca figura wychodzi nam całkiem spontanicznie, bez uszczerbku na zdrowi dla któregoś. Gdybyśmy lepiej rozumieli się poza parkietem, to moglibyśmy tańczyć na turniejach bez większego przygotowania. Ale ta symbioza występuje u nas tylko w ruchu przy dźwiękach muzyki, więc chęć zostania nowym Fredem Astairem musi pozostać w sferze marzeń.
Ale teraz liczy się tylko taniec i dobra zabawa. Troski opuszczają mnie samowolnie, gdy tak wywijamy między tańczącymi. Dla orzeźwienia aplikujemy sobie kolejny wymyśle drinki i wracamy do bujania się w rytm zapodawanych beatów. I w końcu czuję, że wróciłem do siebie. Co było, to było nie należy tego rozpamiętywać, a jedynie zadbać, by się więcej nie wydarzyło. W końcu, to tylko brutalniejszy oral, po którym dłużej bolała szczęka. I tyle.
Samoakceptacja trwa do chwili, gdy w tłumie klubowiczów zauważam Kamila. Poczucie strachu i poniżenia momentalnie wraca. Od razu chcę się schować przed nim w najciemniejszy kąt. A on jest w szampańskim nastroju i wyluzowany. Ubrany w ciemne spodnie i dobrze leżącą czarną koszulę rozpiętą prawie do pępka, by ukazać jak najwięcej kamiennych mięśni. W połączeniu ze skandynawską urodą wygląda jak wysłannik diabła, czyste wcielenie zła. Na moje nieszczęście nasze oczy spotykają się w przelocie. Rozpoznał mnie. Co teraz zrobi? Zgwałci na oczach wszystkich? Nogi miękną pode mną. Kamil uśmiecha się tylko sympatycznie i wznosi kieliszek w toaście. Szybko obracam się z Anką, by ...