Po raz kolejny
Data: 07.06.2019,
Kategorie:
Geje
Autor: freakow
... dochodzi do nas Anka. Jest jakby przejęta, widocznie ta rozmowa nie była łatwa. Dla otrzeźwienia upijam duży łyk stygnącego drinka na barze.
- O widzę, że znalazłeś sobie towarzystwo. Świetnie – komentuję, ale to nie pytanie zachęcające do poznania się. To zimne stwierdzenie, którego nie wyłapuje Kamil.
- Kamil, poznaliśmy się na siłowni – przedstawia się i wyciąga do niej rękę.
- Anka. Słuchaj... – i od razu zwraca się do mnie. Cholera, zlała go totalnie. Taki przystojny, a ona nawet nie zawiesiła na nim oka? To do niej nie podobne. A może faktycznie dorobiła się tego gej-radaru, którym tak się przechwalała, a ja uważałem, że to ściema i zorientowała się, że Kamil nie gra do jej bramki? Jej słowotok przywraca mi skupienie. - muszę wracać do domu i zrobić coś jeszcze do roboty, ale ty tu sobie zostań i baw się dobrze ze znajomymi. Nara – odwraca się na pięcie i wychodzi. Nawet nie czeka na reakcję. Jej słowo musi być ostatnie, nawet jeżeli jest pierwsze. Cała Anka.
- Zostaliśmy sami – kwituje Kamil.
- Wiesz jak chyba też będę się już zbierał – choć pocałunek był cudowny, nie mogę wyzbyć się braku przekonania do niego. Coś cały czas mnie przed nim ostrzega. Jakiś wewnętrzny alarm. Gdy próbuję wstać zapala się kolejna lampka. Przesadziłem z alkoholem. Nie jestem w stanie utrzymać się na nogach. Ratuję się podtrzymując na hokerze. Kręci mi się w głowie.
- Wow, chyba nie wyliczyłeś sobie, tego do końca – Kamil zwraca się troskliwie i pomaga utrzymać mi ...
... równowagę. Zaczynam odpływać, czuję to. Ciało zaczyna działać niezależnie od głowy, a ta też jest nieobecna. Nie przewodzi mną żadna myśl. To błogie uczucie. Być całkowicie oderwanym od siebie i problemów tego świata. Ostatkiem świadomości czuję, jak Kamil wyprowadza mnie z klubu. Zimny, orzeźwiający podmuch powietrza głaszcze mą twarz. Musimy być na ulicy. Zatrzymaliśmy się. Coś mówi do kogoś. Czekamy, a on mnie całuje. Ja…
Budzę się w obcym miejscu. Już sam zapach, wyczuwalny, mocniej niż zwykle, nie pachnie jak mój pokój. Słońce lawinowo i brutalnie wlewa się przez wielkie okna do środka nie pozwalając otworzyć mi oczu. Nie jestem w stanie przyzwyczaić się do tak ostrego światła. Rany, ile ja wczoraj wypiłem? I gdzie? A zaraz, pamiętam. Byłem z Anką w klubie i… spotkałem Kamila. Kamil! Myśl o nim od razu mnie otrzeźwia. Zrywam się z łóżka. Jest olbrzymie. Z baldachimem i pokryte miękką, puszystą kołdrą. Obie poduszki są puste. Gdy rozglądam się po pokoju stwierdzam, że jest olbrzymi. Gdzieś hen daleko na ścianie wisi płaski telewizor, pod nim pokaźna komoda. Ściana na lewo jest cała ze szkła. A nie to ogromne okno. Już wiem, jestem w centrum. Ale widok! Chwila namysłu przynosi rozwiązanie. Jestem w hotelu. Ale co ja tutaj robię? Wtedy na stoliku nocnym obok mnie dostrzegam ustawioną fiszkę. Zanim ją podnoszę orientuję się, że jestem kompletnie nagi. O cholera! Treść zostawionej wiadomości również nie napawa optymizmem: „Wszystko opłacone. Dzięki za wczoraj. K.„ Co ja najlepszego ...