1. Dzień w Londynie


    Data: 03.04.2020, Kategorie: londyn, Oral Zdrada ex, seks, Autor: juliabe

    ... po twojej stronie.
    
    – Okej, i tak muszę z tym żyć. Czasami nie wiesz co masz, dopóki tego nie stracisz.
    
    – Ale przyznaję, że ja też byłam zbyt głupia! Chciałam, żebyś mnie powstrzymał, żebyś mi wreszcie powiedział, że mnie kochasz! Przez trzy lata się nie doczekałam, nawet nie zamieszkaliśmy ze sobą, ciągle tylko znosiłam do ciebie rzeczy, ale nigdy naprawdę nie wyprowadziłam się z pokoju nad pubem. Czekałam tylko na twoje słowo.
    
    – Myślałem, że tak wolisz… Przepraszam, Ella. Przepraszam, że nie czułaś się kochana, to nieprawda. Jesteś miłością mojego życia. Zrozumiałem to zbyt późno.
    
    Teraz mnie wypadła łyżeczka. Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę, bez słowa, bez uśmiechu, bez nadziei. Jeśli myślał o tym samym, co ja, to nie były to wesołe rozważania. Nigdy już nie dowiemy się, co by było, gdyby… Ciszę przerwał barman, przychodząc po talerze.
    
    – Wszystko w porządku, smakowało?
    
    Mechanicznie kiwnęliśmy głowami, nie odrywając od siebie wzorku. Wreszcie Philip westchnął i poszedł do baru po kolejne piwo.
    
    – Ta rozmowa powinna się odbyć dziesięć lat temu – powiedziałam z uśmiechem, gdy wrócił i stuknęliśmy się szklankami na zgodę.
    
    – Chodź tu – powiedział tym nieznoszącym sprzeciwu tonem, któremu nigdy nie mogłam się oprzeć.
    
    Posłusznie wstałam i usiadłam mu na kolanach. Poczułam, że bawi się moimi włosami, uwalniając je z misternego koka.
    
    – Tak lepiej – wymruczał, objął mnie mocno i wtulił twarz w moje loki.
    
    Westchnęłam tak, jak to się robi ...
    ... raz na dziesięć lat, zostawiając kawał historii za sobą, i szukając pocieszenia u najgorszej możliwej osoby, i oddałam uścisk.
    
    – Przepraszam, Ella – powiedział cicho i szczerze, i popatrzył na mnie ze smutkiem. – Spierdoliłem wszystko, codziennie żałuję.
    
    – I ja przepraszam, Filip – oparłam czoło o jego czoło. Przesunął dłonie na gołą skórę moich pleców, a mnie przeszedł prąd. – Zachowałam się jak idiotka. Ale nie martw się, trochę się zmieniłam. Zrobiłam się wredną zołzą, i tak byś ze mną nie wytrzymał.
    
    – No nie wiem – uśmiechnął się. – Łatwiej jest poskromić złośnicę, niż zgadywać, czego naprawdę chcesz, jeśli nigdy nic nie mówisz.
    
    Teraz on westchnął, a ja siedziałam mu na kolanach i patrzyłam w oczy koloru nieba, i odgarnęłam mu niesforny kosmyk z czoła, i już nie cofnęłam dłoni, tylko nadal niespiesznie głaskałam go po włosach i policzku, a on przycisnął twarz do mojej dłoni i przymknął oczy. Odwróciłam głowę, uciekając przed jego wzrokiem, gdy znowu uchylił powieki, i patrzyłam na panoramę miasta, bo jego spojrzenie było zbyt błękitne, zbyt intensywne, i zbyt niebezpieczne, zwłaszcza po tych wszystkich słowach, które padły o dziesięć lat za późno. I poczułam jego gorący oddech na policzku, pocałował mnie w niego delikatnie i niewinnie, a ja znowu zwróciłam się ku niemu i chciałam mu odpowiedzieć, ale zamiast mówić, moje usta po prostu spotkały się z jego.
    
    Ziemia się nie rozstąpiła, nie dosięgnął nas grom z jasnego nieba, ale ja miałam znowu dwadzieścia pięć ...
«12...567...19»