1. Mazurska gorączka (I)


    Data: 04.04.2020, Kategorie: żona, swing, wakacje, porno, Sex grupowy Autor: Diabełwgłowie

    ... przespać? – zawołała z kuchni. Zaraz wrzucam jajecznicę. Musimy zwalczyć tego paskudnego kaca – jej blond głowa wyjrzała z kuchni puszczając mi oko.
    
    - Skąd w tobie tyle energii? – wysapałem gramoląc się z łóżka. – A, już wiem! Moja żonka napaliła się na pornosy na żywo. Nieprawdaż? - czochrając się po głowie dowlokłem się do pomieszczenia, z którego dobiegało coraz więcej smakowitych zapachów.
    
    W oczach Marty płonęły wesołe ogniki. Matko, ona już jest podjarana - pomyślałem z rezygnacją, gdy spojrzałem na wyraźnie zarysowane przez koszulkę sutki. Dziś już przesadziła. Nie dość, że koszulka była mocno powycinana, to jeszcze dość obcisła. Nie pozostawiała wiele dla wyobraźni. Czy ona ma zamiar tak pójść do tego gniazda grzechu?
    
    Pyszna jajecznica, potem kawa, poprawiły mi humor i rozegnały chmury kłębiące się w głowie. Kac minął niemal tak szybko jak śniadanie. Zadowolony przyciągnąłem Martę do siebie.
    
    - Kotku, masz cycki na wierzchu. Czy wychodzisz w gości w tym stroju? – zażartowałem.
    
    - Wielkie mi co! – prychnęła żartobliwie. – Tam większość ludzi będzie nago. Moje cycki nikogo nie zainteresują. Widziałeś jakie balony miała ta brunetka? – lekceważąco odparła Marta.
    
    - No nie wiem kochanie. Na mnie twoje jędrne i prawdziwe cycusie robią milion razy większe wrażenie niż te worki silikonu – na dowód złapałem za jedną pierś i z uznaniem potrząsnąłem dłonią.
    
    - Nie napalaj się za bardzo, bo jeszcze się spuścisz w gacie i żaden z ciebie będzie pożytek. A ...
    ... przecież czeka nas podniecający dzień, nieprawdaż? – przekrzywiła twarz i zrobiła minę grzecznej dziewczynki.
    
    - Widzę, że nie ma sensu tego odwlekać. Chodźmy więc – westchnąłem z rezygnacją, gdy ruszyliśmy w stronę tajnego przejścia w żywopłocie.
    
    Jak jakieś cholerne drzwi do krainy czarów – pomyślałem jeszcze gdy przenikaliśmy przez zieloną ścianę.
    
    Z drugiej strony otworzył się przed nami widok rzeczywiście magiczny. Willa, wraz z przylegającym terenem robiła niesamowite wrażenie. Była olbrzymia i elegancka. Od razu zwróciłem uwagę na basen na zewnątrz oraz drugi, mniejszy, będący częścią przeszklonego ogrodu zimowego, którego szklane ściany były w tej chwili otwarte z każdej strony. Ogród zdobiły liczne klomby i ławeczki. Trawa wyglądała jak na jakimś polu golfowym. Przystrzyżona i gęsta.
    
    Niektórzy to pożyją – pomyślałem z zachwytem. Marta wyglądała na równie zachwyconą. Nigdzie na zewnątrz nie dostrzegliśmy naszych znajomych. Podeszliśmy, trochę onieśmieleni do szeroko otwartych drzwi prowadzących z tarasu do wielkiego salonu na parterze. Dopiero gdy znaleźliśmy się na progu usłyszeliśmy pierwsze dźwięki toczącej się produkcji.
    
    Oh, oh, oh –znajome dźwięki. Jakieś pluskanie i dyspozycje wydawane przez Mariusza.
    
    - No weź go mocniej w rękę! Tak, dobrze Aga! Nie przerywaj! Więcej namiętności! Plizzzzzz!!! – ekscytował się głos, który teraz już umieliśmy przyporządkować do twarzy. Odgłosy dochodziły z piętra. Po cichu weszliśmy na górę. Akcja toczyła się w łazience. ...
«12...101112...23»