Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... japońskie (!) prawo jazdy. Znalazłem sporo wizytówek, prawie wszystkie były dwustronne – po jednej stronie napisy po japońsku, po drugiej – po angielsku. Jakieś zapiski na karteczkach, numery telefonów, na jednej z karteczek długi ciąg cyfr i liter – takie japońskie „krzaczki”. Jakieś plastikowe karty, może do drzwi w biurze. Mały kluczyk. W przegródkach na pieniądze było kilkaset złotych i około tysiąca euro. Kilka kart płatniczych i kredytowych. I zdjęcie młodej, przepięknej, uśmiechniętej Japoneczki. Wow...! Klasyczna piękność. To chyba jakaś modelka. W jednej z przegródek starannie owinięty w kawałek zielonego batystu mały japoński pieniążek z dziurką pośrodku, przewiązany delikatną, złotą wstążeczką.
Do pokoju weszła Milenka, niosąc dwie filiżanki zielonej herbaty.
- I co? – spytała widząc, że przeglądam portfel.
- No nie wiem... Wyobraź sobie, że to portfel obcokrajowca, chyba Japończyka. Coś dla Ciebie. Taka dharma.
Jak już wiecie, że Milenka studiuje japonistykę. W jej oczach pojawiło się natychmiast olbrzymie zaciekawienie. Postawiła herbaty na stoliczku przy kanapie, usiadła koło mnie – pięknie pachniała lawendą - wyciągnęła rękę i powiedziała:
- Ale numer! Pokaż!
Wzięła portfel i uważnie zaczęła oglądać dokumenty, wizytówki i zapiski. Dłużej przyglądała się zdjęciu. Była zafascynowana.
- Marcin, widziałeś? Jaka cudna dziewczyna! Ma boską twarz! To japonka, ale ma prawie europejskie rysy twarzy i najpiękniejsze oczy, jakie widziałam. Każda ...
... kobieta chciałaby tak wyglądać.
Po chwili dalszego przeglądania twarz jej rozjaśniła się i powiedziała:
- Wiem! Spójrz, Marcin – tu, w tej przegródce, jest kilka nowych, jednakowych wizytówek. Przeczytajmy: Sano Eizo, attaché handlowy Cesarstwa Japonii w Polsce. Nieużywane. To wizytówki właściciela portfela, nosi je i daje w razie potrzeby. Właścicielem portfela jest więc Sano Eizo. O patrz – na tej wizytówce jest telefon do biura – to w naszym mieście, na Klonowej. Japońskie przedstawicielstwo handlowe. Dzwonimy?
- Miluś, jesteś pewna?...
- Tak, w stu procentach. Dzwonimy.
- Miluś, a widziałaś tą dziwną monetę przewiązaną złotą kokardką? Co to jest?
- Widzisz, Marcin – powiedziała Milena – w każdym narodzie są różne przesądy i amulety, mające chronić przed nieszczęściami. U nas to na przykład czterolistna koniczynka czy podkowa. Japończycy wierzą w magię cyfr, amulety... jest to związane z ich religią, shinto.
- To znaczy, że ta moneta to coś na szczęście? Miluś, opowiedz coś więcej. Tak lubię ciebie słuchać.
- Więc dobrze. W Japonii obowiązuje zupełnie inny kanon przesądów, które mają nas chronić przed rychłą śmiercią i nieszczęściem. Nie chodzi tu tylko o wbijanie pałeczek w ryż albo podawanie sobie nimi jedzenia – tak się nie robi, ponieważ są to czynności dotyczące ceremonii pogrzebowych. Ale zły omen to na przykład złamanie grzebienia czy picie zielonej herbaty po zmroku. Po zmroku nie należy też gwizdać ani obcinać paznokci, bo prosisz się o rychłą ...