Wpadka
Data: 17.04.2020,
Autor: BerryMuffin
... odbywając praktyki, panie profesorze?
-Pilna z pani uczennica. Chociaż czasami brakuje pani dyscypliny.
-Co to znaczy?
-Już ty dobrze wiesz, co mam na myśli.
-Nie, nie rozumie...- znów mnie ucisza, tym razem pocałunkiem. Gorącym, namiętnym pocałunkiem. Chemia, która wytworzyła się między nami tego dnia, w którym się poznaliśmy, tak naprawdę nigdy nie zniknęła. Kto wie, może nawet wzrosła.
-To co najpierw? - odrywa się ode mnie dysząc. - Podłoga, sofa, czy stół?
Tym razem ja się śmieję.
-Gdziekolwiek.
-Chyba jednak tradycyjnie wybieram łóżko.
Stoimy tak blisko siebie, że czuję ciepło jego oddechu.
Znów mnie całuje gorączkowo, nawet nie zauważam kiedy już leżę w połowie rozebrana na jego łóżku.
Nagle przypominam sobie, dlaczego przyszłam z nim pomówić.
A raczej dlaczego Kaśka twierdzi, o czym powinnam mu wspomnieć. Boję się mu wyznać, że myślałam, że wpadłam bo to prawdopodobnie zepsuje cały nastrój.
Na pewno nie zareaguje na to zbyt dobrze...
Całuje moją szyję, przymykam oczy i nie patrząc na niego mówię:
-Muszę Ci coś powiedzieć.
-Yhm - dalej mnie całuje, teraz przygryza mi ucho...Boże, jakie to rozpraszające...
-To ważne -dyszę.
Podnosi głowę i patrzy na mnie wyczekująco.
Nie mogę powiedzieć to, co zamierzam i jednocześnie patrzeć na niego. Odwracam lekko głowę w bok i kieruję wzrok zdala od jego twarzy.
-Chodzi o to, że obawiałam się...- przełykam gardłowo ślinę. -Bałam się, że jestem w ciąży...ale nie ...
... jestem. Zrobiłam test, żeby się upewnić.
Widzę, jak szerzej otwierają się jego oczy i po chwili zsuwa się ze mnie, i kładzie obok.
Niech to szlag. Cały czar prysł.
Ja to umiem popsuć atmosferę w najlepszym, możliwym momencie.
-Dlatego nie było Cię przez kilka dni na wykładach? - szepcze, po dwóch czy trzech minutach milczenia, które dla mnie wydawały się niemal wiecznością.
-Miałam grypę żołądkową. - tłumaczę się.
-I pomyślałaś, że...- najwidoczniej cały czas przetrawia informacje, króre mu przekazałam.
-No tak. Ale już jestem pewna, że to nie ciąża. Tylko podejrzewałam, bo nie pamiętam dokładnie czy zabezpieczaliśmy się wtedy...ale to już i tak nieistotne - plotę trzy po trzy, jak zwykle, gdy jestem zdenerwowana.
Łukasz nie odzywa się, tylko leży obok mnie gapiąc się w sufit.
Czuję się coraz bardziej zażenowana tą ciszą i stwierdzam, że najwyższy czas się wycofać.
Podnoszę się do pozycji siedzącej. Cóż, nici z bzykanka, ale przynajmniej oczyściłam sumienie.
Wzdycham głośno.
-Lepiej już pójdę - i wstaję powoli, ale Łukasz chwyta moją rękę, zmuszając do pozostania w miejscu.
-Czekaj. - widzę jego pełnej udręki oczy - To o tym właśnie chciałaś ze mną porozmawiać, prawda?
-Nie do końca...w sumie tak. Nie wiem, czemu Ci to mówię, ale tak jakoś wyszło...- zakłopotanie bierze nade mną górę.
Tak naprawdę to przyszłam też dlatego, że się za nim stęskiniłam. To możliwe wogóle, biorąc pod uwagę to, jak krótko się znamy?
Wygląda na to, że ...