Nocny pociąg z rudzielcem, czyli minął…
Data: 19.04.2020,
Kategorie:
Zdrada
Brutalny sex
wulgaryzmy,
nieznajomi,
ruda,
Autor: Agnessa Novvak
... naprzeciwko Mirellę. Rozjarzoną zimnym blaskiem laptopa, którego jedną ręką podtrzymuje na kolanach, a drugą… jestem aż tak rozkojarzony, czy może dopowiadam sobie zbyt wiele? Dyskretnie próbuję skupić wzrok.
Nie, nie mylę się! Nawet w tym świetle dostrzegam rozszerzone oczy, zaognione policzki i dłoń, gmerającą nadto jednoznacznie na wysokości bioder. A przede wszystkim odbijający się od gładkiego panelu za łóżkiem obraz z ekranu, na którym widać… zaraz, bo szczegóły mi się rozmazują… Fellatio? Obciąganko? Robienie laski? Zaiste interesujące!
Wstać? Nie wstać? Oto dopiero w tym momencie jest pytanie! Niechęci niechęciami, ale naprawdę nie mam innego wyjścia. Poza tym, jeśli wsadzę łeb pod kran, może uda mi się ochłonąć? Przeciągam ręce nadto ekspresyjnie, na co amatorka cyfrowej golizny w panice wyciąga rączkę spod kołderki, składa laptop i wyszarpuje słuchawki z uszu.
– Nie przeszkadzaj sobie – chrypię z autentyzmem godnym paradokumentów i celowo wstaję bardzo powoli – ja tylko do łazienki.
Oblewam twarz lodowatą wodą, starając się opanować nie tylko srogi burdel w głowie, ale i dziwny niepokój poniżej pasa. Mam się przyznać Mirelli, co widziałem? Bez żartów! Ostatnim, czego mi trzeba, są nocne rozmowy o współpasażerskiej masturbacji. Trzeciego wyjścia nie znajduję, więc wybieram drugie w postaci udawania, że kompletnie o niczym nie wiem. Jakby nigdy nic wracam do przedziału, życzę dobranoc siedzącej w pozie najniewinniejszego niewiniątka współpasażerce i ...
... wskakuję do łóżka.
Nie, to na pewno nie jest szum zza okna, skrzypienie materaca ani cokolwiek innego poza pojękującą w jednoznacznie seksualnym kontekście kobietą. Ale wytrzymam! Dam radę! Wszystko skończy się za pięć minut. Może kwadrans. Albo dopiero nad ranem? Wcisnę głowę pod poduszkę, pomyślę o wylegujących się leniwie na plaży foczkach, względnie systemie zmiennych faz rozrządu silnika spalinowego o dwóch wałkach i czterech zaworach na cylinder, dzięki czemu za chwilę spokojnie zasn…
– Oooaaa!
Tym razem odgłosy ekstazy roznoszą się po chyba całym wagonie. Odrzucam pościel na podłogę i nie zważając, że mam na sobie tylko slipki i żonobijkę, staję między łóżkami.
– Mirella! Czy ciebie nie pojeb… nie zapominasz się czasem? No, co się gapisz? – rzucam z nieukrywaną irytacją, choć ze względu na okoliczności staram się mówić możliwie cicho. – Myślisz, że cię nie słyszę? Nie widzę, co wyrabiasz? Pogięło cię do reszty, durna babo? – Przygryzam się w język, ale przepraszać za jawne chamstwo nie mam zamiaru. – Mam taką propozycję, bo nie uśmiecha mi się znowu wstawać: wyjdę na powiedzmy pół godzinki, ty zrobisz, co uważasz, a potem grzecznie pójdziemy lulu. Rano się ogarniemy, pożegnamy i zapomnimy o całej sprawie. O sobie nawzajem zresztą też. Pasuje?
Nie czekając na odpowiedź, narzucam spodnie i koszulę. Wciskam bose stopy w buty, chwytam telefon i bez silenia się na grzeczność trzaskam drzwiami.
Dwie podkręcone ciastem kawy później żałuję tylko jednego: że nie mam ...