Bo na działkach... (cz. 6)
Data: 21.04.2020,
Kategorie:
Masturbacja
Autor: xray51
... powiedziałem.
Poszliśmy do mnie, wyciągnąłem siedzisko dla nowego działkowego znajomego, dwie butelki zimnego piwa z lodówki, otwarłem butelki i chciałem polać mu do przyniesionej szklanki. Wstrzymał mnie gestem dłoni.
– Wolę prosto z butelki – powiedział. – Lepiej mi smakuje.
Siedzieliśmy gadając o działkowych sprawach i popijając piwo, które było idealne na tę upalną pogodę. Męczyłem się trochę siedząc nadal w koszuli, którą założyłem idąc do niego. Wierciłem się na leżaku, w końcu przeniosłem go w cień, żeby słońce nie dawało mi „popalić”.
– Czemu nie czujesz się jak u siebie na działce – znienacka zapytał J.
– No nie wiem, jakoś tak…
– Podglądałem cię i marzyłem o takiej chwili, żeby móc zobaczyć cię z bliska nie przez krzaki, proszę…
– OK., mnie też będzie lepiej – odparłem.
Z ulgą pozbyłem się koszuli i rozsiadłem się wygodnie na leżaku. Popijaliśmy piwo i gadaliśmy o różnych sprawach. Widziałem, że taksuje mnie wzrokiem, jak najdłużej zatrzymując swój wzrok na moim penisie. W pewnej chwili powiedział:
– Zazdroszczę ci…
– Czego? – spytałem.
– No, tego twojego sprzętu…
– Penis jak penis, normalka – powiedziałem.
– Nie, jest fajny, duży… i podoba mi się, lubię na niego patrzeć od dawna, ale dzisiaj mam okazję zobaczyć go naprawdę z bliska i… jest jeszcze ładniejszy niż przez lornetkę.
– Ech – żachnąłem się. – Ale dziękuję za pochlebstwo. A on – normalka, średnia krajowa, no może ze dwa centymetry więcej.
– I tak ci ...
... zazdroszczę tej wielkości – powiedział.
Mój kutas to nie był rozmiar „maczug” u niektórych Murzynów lub króla filmów porno, ale byłem zadowolony z jego wielkości i nie myślałem nigdy o tym, żeby mieć większego… poza tym pasował mi do mojej ręki podczas masturbacji, a i kobietom odpowiadał ten rozmiar, i to nie tylko Monice, która jak już rozbudził się w niej „demon” seksu, to wręcz kochała go ssać, całować, pieścić, mieć go w sobie lub też ujeżdżać do upadłego.
– Mam rozumieć, że ty masz w takim razie ciut mniejszego, skoro zazdrościsz mi jego wielkości – powiedziałem. – Nie wiem tylko, czym się przejmujesz, to nic, że mały, byle był wariat – zażartowałem.
– Mój nigdy nie będzie wariat – odpowiedział posmutniałym głosem. – Mam z tym problem i dlatego jestem samotny, z nikim nie związany…
– A byłeś u lekarza z tym problemem? – zapytałem.
– Byłem, ale nic na to nie mogą poradzić, a przeszczepów w Polsce nie robią.
– Nie przesadzaj z tym problemem – pocieszałem go. – Na pewno to nie taki problem, z którym nie mógłbyś sobie poradzić… Pójdę po kolejne piwo, lepiej będzie się nam gadało.
Popijając piwo J. zaczął opowiadać o swoim problemie, że ma bardzo małego, lekarze proponowali mu chirurgiczne wydłużenie, ale koszt jest tak duży, a jego na niego nie stać, więc się męczy z tym, o tym, że pasjami lubi oglądać strony w facetami i wielkimi penisami, bo taki marzy mu się, że przez ten swój rozmiar każda kobieta, którą poznał, wyśmiewała i zrywała z nim kontakty jak go ...