Damska Toaleta
Data: 23.04.2020,
Autor: Wods
... lubieżnym uśmieszku. Ukradkiem spojrzałam w stronę jego gabinetu. Trzymał w dłoni komórkę i obserwował każdy mój ruch, jak myśliwy polujący na zwierzynę. Założyłam nogę na nogę, mimowolnie zaciskając uda. Docisnęłam coraz bardziej moją wisienkę tortu do siedzenia, która jak mało co mrowiła mnie, nie chcąc zostać tak bezceremonialnie zjedzoną. Inaczej nie mogłam tego zrobić jak, wypinając przy tym piersi do przodu. Przyjemny dreszczyk znowu przeszył moje biodra. Słodycz zaczęła powoli sączyć się z moich lędźwi. Musiał zauważyć, że zaczynam się wiercić. Ta gra stawała się coraz bardziej realna i niebezpieczna. Spojrzałam na koleżanki – zapracowane. Wyciszyłam telefon, bo niektóre zaczęły już spoglądać, poirytowane ciągłym sygnałem smsa. Muszę to zakończyć póki czas. Czas, czas... która to godzina? A ja nic jeszcze nie zrobiłam.
„Czujesz moją dłoń, przesuwającą się po Twoich ramionach i szyi? Czujesz, jak lekko wsuwa się za dekolt? Jak zatacza koła na Twoich piersiach? Jak ściska brodawki?” – niestety czuję – pomyślałam. Ale co on sobie w ogóle myśli? Że jestem jakąś dziwką? Że wystarczy aby on napisał smsa, a ja pójdę za nim w ogień? Czułam też, że mój oddech przyspieszył i że zaczynam drżeć. Nie bardzo mogłam utrzymać długopis i wykonywać jakiekolwiek polecone mi zadanie. Skurczybyk, wie gdzie uderzyć. Wie dokładnie jak mnie podejść, ale przecież kocham tę grę. Kolejne sekundy mijają, a ja łapię się na tym, że zamiast pracować czekam na kolejnego smsa.
„Podnieś wyżej ...
... spódniczkę, chcę zobaczyć Twoje kształtne uda w całości. Jesteś wilgotna? Uwielbiam, kiedy kobieta jest wilgotna.” – skąd wie? Byłam już bardzo mokra i śliska. Czułam, że gdyby nie majtki, miałabym problem ze spódniczką. Błogosławione majtki – dobrze że ktoś je wymyślił i że dziś je ubrałam. Przecież lubię czasem, tak dla draki ich nie założyć.
„Odpowiedz!!!”. W jakimś dziwnym, niekontrolowanym odruchu odpowiedziałam wreszcie na tego smsa. „TAK”. O nie, co ja właściwie robię? Za późno. Wiadomość popędziła już w niezrozumiały dla mnie do końca sposób – do jakiegoś operatora i na pewno rozbrzmiewała już na jego komórce. Dłużej nie mogłam usiedzieć. Wierciłam się strasznie. Czułam, że cała płynę. Zasłoniłam stół jakimiś papierami i włożyłam niepostrzeżenie ręką za pasek spódniczki. Odnalazłam i odchyliłam gumkę małych, czarnych majteczek. Wślizgnęłam się do środka. Nie mogłam uwierzyć, że można być tak wilgotnym. Spojrzałam niepewnie na koleżanki z nadzieją, że nic nie zauważyły. A on? Cholera! Wciąż na mnie patrzył. Wyciągnęłam dłoń i spojrzałam pod stołem na lepiące się palce. Nitka między nimi osiągnęła horrendalną odległość. Przyłożyłam je do nosa – taki odruch. Zawsze to robię – lubię swój zapach. Muszę wyjść do toalety i przynajmniej się wytrzeć. A może coś jeszcze?
Wstałam na lekko chwiejnych nogach i starałam się jak najpewniejszym krokiem dotrzeć do łazienki. „Chcę mieć te majtki za 5 min na swoim biurku. Jeśli nie, to przerżnę cię tak, że długo nie będziesz mogła ...