Damska Toaleta
Data: 23.04.2020,
Autor: Wods
... bólu, gdy zaczął cedzić do mojego ucha:
– Zerżnę cię tak, że długo będziesz to pamiętać – jego nogi wdarły się między moje i bezceremonialnie je rozszerzyły – będziesz o mnie śnić, marzyć i przychodzić po jeszcze – syczał cicho – będziesz błagać, abym rżnął cię systematycznie. Ostro i konsekwentnie – ciepłe powietrze z jego ust, irracjonalnie przyjemnie w tej sytuacji, pieściło moje ucho. Był cudowny. Chciałam, aby tak do mnie mówił. Byłam zupełnie niezdolna do jakiegokolwiek ruchu, zakleszczona między jego ciałem, a lustrem. Nie mogłam nic zrobić. Poczułam się całkowicie bezwolna i bezsilna. Pragnęłam, aby robił ze mną – co chciał. Siła i pewność, z jaką mnie trzymał, rozpalała wszystkie moje zmysły. Bezbłędnie odczytał moje najskrytsze pragnienia. Jakby dokładnie wiedział, czego potrzebuję. Czułam, jak fala pożądania przelewa się przez moje ciało, jak z każdą chwilą zaczyna mocniej płynąć. Jak okrutnie pragnę tego mężczyzny.
– Puszczaj, oszalałeś, pójdziesz za to siedzieć – próbowałam zachować przynajmniej pozory nierównej, z góry skazanej na niepowodzenie walki o wolność.
– Przestań świrować, wiemy oboje, że tego chcesz – jeszcze mocniej wykręcił moje ręce.
– Aauuu, to boli kretynie – wypięłam się w jego kierunku jak struna. Poczułam, jak dociska moje piersi do siebie i jak z każdą sekundą wilgoć zaczyna znowu sączyć się strumieniami z mojej cipeczki.
– Więc się uspokój. Kiedy wreszcie zrozumiesz, że zawsze jest tak, jak ja chcę? Co? – mówił szybko i ...
... konkretnie, wprost do mojego ucha. Patrzyłam mu prosto w oczy. Bezczelnie i odważnie, zachowując resztki godności. Mogłam krzyczeć, kopać, gryźć, ale przecież tego nie chciałam. Marzyłam o tej chwili. Pragnęłam, aby nie przerywał. A im bardziej był bezkompromisowy, tym szybciej rosło moje podniecenie.
– Niedoczekanie twoje – powiedziałam i splunęłam mu w twarz. Przytrzymał mnie jedną ręką, a drugą spokojnie się wytarł. Trzask. Wymierzył mi jeden policzek.
– Sass... – skóra zapiekła, a ja poczułam, że on naprawdę nie żartuje.
– Ja się ciebie nie pytam – przejechał powoli językiem po moim policzku. „Jaki obleśny” – pomyślałam i kolejna belka mojego oporu pokruszyła się w drobny mak. Ten opór wyraźnie go jednak podniecał. Widziałam jak iskrzą mu się oczy, jak patrzy na mnie spod przymrożonych lekko powiek. Lubił mieć koło siebie takie wijące się zwierzątko, zdane na jego łaskę. Nie miał żadnych problemów z trzymaniem mnie przy tej ścianie jedną ręką. Miałam wrażenie, że nie wymaga to od niego zupełnie wysiłku. Druga zaczęła powoli wędrować pod moją sukienkę. Napawał się moją bezsilnością, obserwując cały czas moje coraz bardziej zamglone oczy. Duża, ciepła dłoń dotknęła mojego uda. Pomimo żelaznego uścisku, drgnęłam. Ciepły dotyk przemieszczał się nieustępliwie do góry. Stanęłam na palcach. Uśmiechnął się tylko. Było w tym trwaniu jakieś wyczekiwanie, pokusa, bezwład. Sekundy wydawały się wiecznością.
– W niczym ci to skarbie nie pomoże – dotarł do majtek i mocno przywarł ...