Cierpienia niemłodej Wertherówny… (I)
Data: 23.04.2020,
Kategorie:
bdsm
Lesbijki
Fetysz
Autor: Agnessa Novvak
... zalewając parkiet w akompaniamencie pojękiwań. Ulgi, nie ekstazy.
– Zawiodłaś mnie, moja droga… – rzekłam głośniej i z przesadną pretensją. – Miałaś to zrobić równocześnie, a tymczasem widzę, że do rozkoszy trochę ci jeszcze brakuje. Czy mam ci dać drugą szansę?
Znów pokiwała głową, tym razem z wyraźnym zawstydzeniem. Miałam ochotę jeszcze się z nią podroczyć, lecz ostatecznie znów pociągnęłam mocno za klamerki i wbiłam mokre palce w łechtaczkę, orząc ją paznokciami. Szybko poczułam znajome dygotanie, podkreślone rwanymi stęknięciami. Katia szczytowała. Na dodatek, najwyraźniej chcąc zadośćuczynić wcześniejszemu niepowodzeniu, ponownie naparła na pęcherz.
Przeciągnęłam ociekającą nie tylko namiętnością dłonią po całym jej ciele, aż do ust. Wsunęłam palce głęboko, niemal dotykając migdałków, i pozwoliłam się długo wylizywać.
– Możesz mi podziękować… – dodałam słodko.
– Jesteś cudowna, moja Pani! – Zalała mnie kolejnym potokiem, tym razem słów. – Było mi tak wspaniale! Niesamowicie po prostu! Jestem tylko twoja i zawsze będę! Ja… – Wtem spojrzała ku podłodze, zamilkła na moment i nieoczekiwanie wybuchnęła płaczem. – Przepraszam, Pani! Wybacz mi! Zaraz wszystko posprzątam!
– Katio, uspokój się! – Odwiązałam jej ręce i obróciłam, uśmiechając szeroko. – Zrobiłaś dokładnie to, co ci kazałam. I jestem bardzo, ale to baaardzo dumna z mojej wiernej Suni! – Położyłam dłoń na rozedrganym policzku. – Powiem ci więcej, mam dla ciebie nagrodę! Chociaż faktycznie trzeba ...
... tu najpierw ogarnąć. Weź…
Zawahałam się. Przez moment naszła mnie wybitnie złośliwa zachcianka, by kazać jej wyczyścić wszystko własną sukienką i tym samym postawić przed dylematem: albo wróci do domu zasikana, albo w samym tylko płaszczu. O wcześniejszym wylizaniu parkietu nie wspominając.
Ostatecznie doszłam do wniosku, że najlepiej zmywa się podłogę ściereczką, na kolanach oraz kręcąc wysoko wypiętym tyłeczkiem, z którego wciąż sterczała giętka antenka wibratora. Tym razem pracującego powolutku, jedynie dla podtrzymania pobudzenia.
– Pięknie, moja ulubiona, mała służko! Pokojóweczko ty! Muszę cię chyba częściej angażować do takiej pracy! – Zaśmiałam się. – Jestem dzisiaj z ciebie bardzo zadowolona! A teraz idź, zrób sobie drinka i wróć do mnie!
– Dziękuję ci, Pani moja, ale… czy naprawdę? – dopytała szczerze zdziwiona. – Cokolwiek będę chciała?
– Tak! Byle prędko!
Po paru naprawdę dłuższych, wypełnionych dobiegającymi zza drzwi podejrzanymi hałasami chwilach, wpadła do pokoju. Całą rozpromieniona, z błyskającymi w oczkach kurwikami i całkiem sporą szklanicą, wypełnioną… mojito? Wyglądającym tak orzeźwiająco, że nie odmówiłam sobie spróbowania, z nieukrywaną przyjemnością oblizując wargi. Wolałam się nie przyznawać, że mająca opinię co najwyżej rozweselacza dla wsiowych modniś mikstura smakowała mi znacznie bardziej niż ekskluzywny łyskacz. Bez zwłoki rzuciłam Katii poduszkę – ostatecznie dominacja dominacją, lecz miała się skupić na mnie, a nie cierpnących ...