1. Cierpienia niemłodej Wertherówny… (I)


    Data: 23.04.2020, Kategorie: bdsm Lesbijki Fetysz Autor: Agnessa Novvak

    ... kolanach! Kazałam jeszcze tylko zdjąć sobie biustonosz i narzucić na ramiona koszulkę z półprzezroczystego, jedwabnego szyfonu, spływającego miękko po ciele.
    
    – Teraz dostaniesz prawdziwą nagrodę! Uklęknij! – nakazałam.
    
    Stanęłam nad jej twarzą w lekkim rozkroku.
    
    – Wiesz, co masz robić. Tylko na początku delikatnie. Tak, jak lubię.
    
    Poczułam krążący dookoła kobiecości przyjemnie chłodny język, który wciskał się delikatnie pomiędzy opięte cieniutkim materiałem płatki. Ciepłe dłonie sunące przez łydki i uda ku górze. Palce coraz odważniej chwytające pośladki. Usta ssące mnie tak intensywnie, że…
    
    – Hola, hola, nie tak szybko! Teraz zdejmij mi majteczki. Gdzie rękami? Katio, jak możesz mnie tak traktować! – Udałam oburzenie.
    
    Chwyciła krawędź stringów zębami i zsunęła je aż do kostek, po czym powróciła, wciskając twarz w kobiecość. Nie była to może najwygodniejsza poza, lecz pozwalała mi poczuć się prawdziwą królową. Ma poddana pieściła mnie dokładnie w taki sposób, jaki od niej oczekiwałam: z pełnym zaangażowaniem, lecz także niezwykłą czułością. Może dlatego, że jej samej sprawiało to nieukrywaną przyjemność?
    
    I wówczas, ni stąd ni zowąd, przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie. Nie kojarzyłam już, z czyjego polecenia przyjęłam Katię, za to zapamiętałam niezbyt dobre wrażenie, jakie na mnie wywarła. Pomijając, że nigdy nie przepadałam za spotykaniem się z kobietami, dostrzegłam w niej jedynie kłębek nerwów. Niezbyt ładny zresztą, o rozbieganym spojrzeniu i ...
    ... któremu trzeba było niektóre rozkazy powtarzać zdecydowanie więcej niż raz. W pewnej chwili byłam nawet skłonna zwrócić zwitek wymiętych pięćdziesięciozłotówek, byle nie pokazywała mi się więcej na oczy, lecz ostatecznie dałam jej drugą szansę. Potem trzecią, piątą, aż w końcu stała się moją najwierniejszą, choć i dość nieregularną klientką. Oraz bodaj jedyną osobą, z którą pozwalałam sobie na… seks. Nie jakieś przedstawienia, udawane afekty oraz wysilone pojękiwania, a właśnie szczery, otwarty i niczym nieskrępowany – może poza samą Katią – stosunek seksualny między dwiema kobietami.
    
    Właśnie taki, jak teraz. Niby mogłam określić swoją orientację jako raczej hetero, co najwyżej z nieregularnymi skłonnościami biseksualnymi, lecz dla Katii stawałam się zadeklarowaną lesbijką. Złapałam ją za szyję i złączyłam nasze wargi. Czułam, że w takim tempie spotkanie skończy się szybciej, niżbym chciała, do czego nie chciałam dopuścić. W końcu coś jej obiecałam. A może i sobie?
    
    – Katio, wystarczy! – odetchnęłam.
    
    Odsunęła się wyraźnie niechętnie, lecz bez słowa sprzeciwu.
    
    – Wiem, na co tak czekasz, moja droga! Czy chciałabyś dostać ode mnie malutki prezencik? – zachęciłam wybitnie nieprzyzwoicie.
    
    – Oczywiście, moja Pani! – Aż krzyknęła z radości.
    
    Spojrzałam z góry w pełne ufności oczy i uśmiechnięte szeroko, mokre usta, oczekujące niecierpliwie, bym się ku nim odwróciła. Nie kazałam im długo czekać. Odwróciłam się na lekko zgiętych nogach, przytrzymując za kark klęczącą ...
«12...8910...»