Wizja Walczaka
Data: 26.04.2020,
Kategorie:
hipnoza,
prezes,
Autor: starski
... jeden hangar i zajrzeli do dwóch pozostałych, zupełnie do siebie podobnych. Gdy już doszli do porozumienia, że widzieli ile trzeba, udali się do samochodu.
Ligocka, średnio co dziesięć minut prowadziła jakąś rozmowę telefoniczną. Czasem długą, czasem zupełnie krótką. Cichoń podszedł do Walczaka i szturchnął go łokciem. Ten nie podjął natychmiast o co chodziło, więc prezes, wyraźniej, grubym podbródkiem wskazał stojącą opodal Ligocką.
Walczak przytaknął, nie wiedząc zbytnio, na co dokładnie winien zwrócić uwagę. Spódnica do kolan, rajstopy, szpilki...
- Ruchnęło by się – szepnął Cichoń, znów porozumiewawczo szturchając go w bok. Walczak podskoczył jak oparzony, bo wydało mu się, że głos prezesa nie był dostatecznie cichy.
- Dama, damą, a tu kawał dupy. Pewnie rżnie się jak ta lala – dodał Cichoń ku trwodze Walczaka. Prezes machnął ręką w kierunku Hindusa, dając mu jakiś określony znak.
Ten podszedł do Ligockiej, która kończyła właśnie telefoniczną rozmowę. Uniósł dłonie przed jej twarz i poruszył prędko ustami. Walczak patrzył jak oszołomiony na wąsy Hindusa, poruszające się jak w jakimś surrealistycznym śnie. Nie widział twarzy Ligockiej, ale zauważył jak nagle telefon wypadł jej z dłoni, a ona zupełnie o to nie dbając, odwróciła się i podeszła do limuzyny. Przeszła przy tym przed stojącymi mężczyznami, nie zwracając na nich uwagi. Oparła się czołem o dach samochodu i podciągnęła spódnicę do pół uda. Walczak gapił się jak na nieziemskie zjawisko. Kawałek ...
... nagiego ciała mignął ponad krawędziami samonośnych rajstop.
- Mówiłem, że kawał dupy? – usłyszał głos Cichonia, gdy wypięła tyłek.
Prezes kilkoma susami był już przy niej. Walczak wciąż gapił się jak w szoku. Billi, artysta wideo, rzucił się ku nim z kamerą.
Cichoń podciągnął jeszcze wyżej ciemny materiał spódnicy. Złapał za jędrne pośladki członkini zarządu i rozciągnął je na wszystkie strony. Wymierzył solidnego klapsa i uszczypnął.
- Mogę jej dawać rozkazy? – zagulgotał podnieconym głosem do Hindusa.
Pan Herman skinął głową.
- Ściągaj, gacie!
Walczak, z otwartą gębą patrzył jak Ligocka, posłusznie zsuwa białe, szykowne majteczki do kolan.
- Wypnij się! – Rzeczywiście tyłek miała zgrabny i solidny. Między pośladkami rysowały się jaśniejsze, nieopalone ślady kostiumu. Cichoń gmerał paluchami w jej kroczu, wyginając się przy tym jak mechanik. – No rozszerzże te nogi kobieto! – wyjęczał, a ona posłusznie, zdejmując przed tym majteczki, stanęła w sporym rozkroku.
- Oprzyj się o maskę – dyrygował prezes w swoim żywiole, - wszystko ci trzeba mówić, jak pragnę boga...
Gdy już wypięła się i rozkraczyła dostatecznie, Cichoń zrzucił własne spodnie i bokserki. Pomajstrował jeszcze chwilę przy jej gołym tyłku, po czym zasadził gdzie mu było wygodnie.
Walczak patrzył na włochate pośladki prezesa, na długie nogi, leżącej na masce limuzyny Ligockiej i nie wierzył własnym oczom. Cichoń ruchał główną członkinię zarządu jak jakąś tanią dziwkę, poklepując ją przy ...