W poszukiwaniu siebie
Data: 10.06.2019,
Kategorie:
samotność,
Autor: Sztywny
... do oszukania jest ten organ. Patrzę na z pozoru kobietę, chociaż dopiero niedawno zaczęła miesiączkować. Widzę papierosa w ustach chłopaka, który z trudem skleca litery na paczce fajek. Obserwuję w telewizji wyprostowanego i gustownie ubranego polityka i wierzę, że to jest człowiek, który powinien mną rządzić. Przyznajcie sami (przynajmniej męska i lesbijska część z was) czy podczas ostatniej debaty prezydenckiej wsłuchiwaliście się w to, co ma do powiedzenia pani Ogórek? Większość z nas oddałaby na nią głos, gdyby obiecała, że prześpi się z każdym wyborcą. Masturbujemy naszą wyobraźnię w niekończącej się ferii barwnych strojów, które balansują na granicy rozpusty i religijnego konserwatyzmu.
Tak więc, moi drodzy, prowadziłem dwie młode siksy do swojej chawiry, jakby to powiedzieli młodsi ode mnie przedstawiciele brzydszej z płci. Może miałem szczęście, ale przede wszystkim byłem bestią - prostą istotą o jasnych potrzebach. Byłem jak pies - któż podejrzewa psa o podwójną grę i spiski? Nikt, gdyż psy to zwierzęta, które zawsze okazują swój stan i jasno wyrażają potrzeby. Jakże świat wyglądałby inaczej, gdybyśmy byli tacy sami, zamiast tonąć w morzu kłamstw, półsłówek i niedopowiedzeń. Patrycja i Weronika, mimo dość młodego wieku, dobrze już poznały ten świat i nawet jeśli nie były tego świadome, miały go dość. Ja byłem powiewem świeżości, ukrytej głęboko potrzeby usłyszenia prawdy. Mogła być ona włochata, groźna i nieprzyjemna w obejściu, ale wciąż lepsza od smolistej i ...
... nudnej sieci kłamstw. To, że Weronika stawiała z początku opór, wynikał z mocno wpojonych zasad społecznych, które u koleżanki okazały się stać na zdecydowanie słabszym fundamencie.
Gdy drzwi mieszkania zamknęły się za nami, opadły wszelkie wątpliwości. Zwyczajnie nie było komu grać i udawać. Patrycja uprzedziła nawet mą zwierzęcą naturę, przyklejając się do mnie, zanim sam zdążyłem o tym pomyśleć. Zwinny języczek gmerał przyjemnie, kiedy zaciskałem dłonie na pośladkach. Jednak nie podjąłem gry, odtrącając dziewczynę tymi słowy:
- Chcę popatrzeć, jak się ze sobą zabawiacie.
Poszło z górki. Patrycja, w przeciwieństwie do swej postawy na ulicy, przejęła inicjatywę i dobierała się do Weroniki, jeszcze trochę zdezorientowanej obrotem spraw i złą na mnie za wprowadzenie zamętu w uporządkowany dzień. Oparłem się o ścianę i przyglądałem czułym pieszczotom, które powoli uwalniały studentki z krępujących ich przekonań. Moja jakże oczywista obecność podziała ożywczo i nie miałem wątpliwości, że seks między nimi wpłynął na nowe, emocjonujące wody. Obserwowałem wężowe ręce, które wiły się po rozgrzanych ciałach, próbując wcisnąć się w ciemną i wilgotną dziurę. Wsłuchiwałem się w odgłosy rozkoszy, które były tak naprawdę echem samej natury. Splecione ciała pragnące rozkoszy, ale tak naprawdę poszukujące życia.
Obie różniły się od siebie, a jednocześnie stanowiły cudowną jedność. Nie mogłem dłużej przyglądać się temu bezczynnie, więc zrzuciłem ubranie, tam gdzie stałem. Krążyłem ...