1. W poszukiwaniu siebie


    Data: 10.06.2019, Kategorie: samotność, Autor: Sztywny

    ... poruszały się i napierały na mnie, zamykając drzwi na kłódkę, kratując okna. Chwyciłem za telefon i odszukałem numer jedynej osoby, która mogła mi pomóc. Sygnał desperacko próbował pochwycić moją byłą. Nie udało mu się.
    
    Płaczący mężczyzna to widok, który budzi mieszane uczucia. Są sytuacje, gdzie przystoi popuścić trochę słonych kropel, ale w innych widok zapłakanego faceta to temat tabu. Smarkałem cały zaczerwieniony i spanikowany, wpisując się zdecydowanie w tę drugą grupę. Zdesperowany wybiegłem całkiem goły na balkon, zaciągając się mroźnym styczniowym powietrzem, wypełnionym rzadkimi płatkami śniegu. Wyciągnąłem język, by schwytać kilka z nich. Poczułem się jak nawrócony grzesznik, który przyjął świętą komunię. Świat rozgrzeszył mnie za wczorajsze bezwstydne i grzeszne nawiązanie z nim kontaktu. Zwaliłem się na lodowatą posadzkę, oczyszczając organizm z nadmiaru emocji i wyrzutów sumienia.
    
    Żyłem w kłamstwie, które zmyślnie obudowałem półprawdami. Pisałem wcześniej o szczerości, bezpośredniości. Twierdziłem, że jak natchniony ksiądz otwierałem kobietom oczy, ukazując sieć kłamstw, oplatających ich świat. Prawda była taka, że wypełniałem tylko własną pustkę. Chciałem zasypać dziurę w sercu, którą zrobiła moja wielka miłość, kiedy oznajmiła mi, że nasz związek jej nie satysfakcjonuje.
    
    Pytałem się tygodniami, co to znaczyło. Jak w ogóle można użyć takiego słowa w odniesieniu do głębokiego związku dwóch ludzi? Miłość, przyjaźń, wierność, oddanie, poświęcenie – to ...
    ... były odpowiednie słowa, ale nie satysfakcja. Taki mógł być seks, sukces w pracy, wygrana zakładu, wyprzedzenie samochodu na sąsiednim pasie. Ale relacja między dwoma osobami? Wmawiałem sobie, że nie potrafiła znaleźć lepszego wytłumaczenia na chęć zmiany swojego życia. Powtarzałem, że nie dojrzała do stałego związku, woląc skakać z kwiatka na kwiatek. Byłem tak zaślepiony swoim bólem, że wieść o związku z innym, który trwa do dziś, uznałem za powtarzanie historii. Z przedwczesnym wybuchem radości i mściwego zadowolenia czekałem tylko na wieść o rozpadzie tego związku. Lecz koniec nie nadchodził.
    
    Leżąc na zimnych płytkach, trzęsąc się jak galareta, pojąłem, że mówiła prawdę. Spojrzałem wstecz na wspólnie spędzone lata i zrozumiałem, że nie rozwijała się przy mnie. Narzuciłem naszemu związkowi reguły, które ograniczały go, zamykały w wąskich perspektywach. Nie dałem jej żadnego wyboru. Bałem się zmian, przerażała mnie myśl, że po jakimś czasie może się zmienić i to w sposób, jakiego nie będę w stanie zaakceptować. Nie wziąłem pod uwagę, że ja też mogę się przeobrazić, tak jak zrobiłem to kilka dni temu. Przez wiele miesięcy zamykałem się w pokoju z pornosami, a wczoraj wyrwałem na ulicy dwie nieznajome, odstawiając w mieszkaniu sceny godne filmików, które cieszyły się największą oglądalnością na erotycznych serwisach.
    
    Zmiana była możliwa i ona to pojęła na długo przede mną. Nie potrafiłem zaakceptować wiecznie płynącego świata i do dzisiaj trzymałem te kilka przedmiotów, ...