1. Piątki dla klimatu


    Data: 11.06.2019, Kategorie: maturzystka, klasyczny podryw, fridays for future, powiatowe miasteczko, narrator chwalipięta, Autor: MrHyde

    ... tygodniu, zobaczywszy przez biurowe okno ponowny piątkowy pochód ekologów, domyśliłem się, gdzie tkwiła przyczyna chandry. W zielonym szaliku.
    
    Wyskoczyłem na ulicę. Pobiegłem za demonstracją. Zrobiwszy parę kroków, stanąłem jednak. „Nie, Marku, nie rób z siebie pośmiewiska”, skarciłem się w myśli. Po czym szybkim krokiem skręciłem w boczną uliczkę. W lewo, prosto, w prawo, na następnym skrzyżowaniu znów w lewo i znów miałem przed sobą roześmiany pochód. Tym razem jednak demonstranci szli prosto w moim kierunku. Nastawiłem uszu. „Bu, bu, bu,
    
    ”: na moment zrobiło się naprawdę głośno. A ja, stojąc na krawędzi chodnika, sztywny z przejęcia jak włamywacz przed witryną jubilera, mogłem się przyjrzeć młodym twarzom.
    
    Koszykarz, w ogólnym zarysie bardziej niż przystojny, krzyczał swą kwestię „bu, bu, bu”, lecz bez przekonania. Odniosłem wrażenie, że tylko poruszał ustami. Jego oczy natomiast, rozbiegane, chaotycznie zerkające to na mijanych przechodniów, to na chodnik, to na dziewczynę kroczącą obok, zdradzały niepokój, być może niepewność siebie. A także intencje: w mig pojąłem, że chłopak wziął się za obronę klimatu nie dlatego że martwi go globalne ocieplenie, lecz dla niej. Gdyby dziewczyna w zielonym szaliku postanowiła nauczać o czasach ostatecznych, koszykarz wstąpiłby do Świadków Jehowy. Nie lubię takich ludzi.
    
    Drugi chłopiec kroczący ramię w ramię z dziewczyną w zielonym szaliku, pod względem wzrostu zupełne przeciwieństwo koszykarza, w ogóle nie ...
    ... spuszczał wzroku z charyzmatycznej koleżanki. „Biedacy”, mógłbym im w myślach udzielić koleżeńskiej rady, „aktywistki zajęte zbawianiem świata są ślepe na amory. Nie łudźcie się. Nic u niej nie wskóracie”. Do siebie samego mógłbym jeszcze dodać: „Mareczku, czyżbyś zapomniał, jak wzdychałeś do Gosi zatroskanej o bezdomne zwierzęta? Nie pamiętasz, jak Ala parsknęła śmiechem na twoją nieśmiałą sugestię, że po zakończeniu harcerskiej warty przy pomniku świętego papieża, można by się przejść do kina? Mało ci dawnych porażek?”
    
    Kiczowata przyśpiewka o złym dwutlenku węgla zagłuszyła jednak wewnętrzny głos rozsądku. Na domiar złego właścicielka zielonego szalika, nie zważając na tęskne spojrzenia szkolnych kolegów, posłała mi szeroki uśmiech. Speszony w pierwszej chwili, co najmniej jak by mnie ktoś przyłapał na podglądaniu sąsiadki, z trudem odwzajemniłem ten uśmiech. Nie wiem, czy Paulina zapamiętała ten moment tak samo jak ja. Jakoś, kiedy było można, nigdy nie przyszło mi do głowy, by ją zapytać. A teraz jest już za późno. Trudno oczekiwać, by pamiętała każde spojrzenie wymienione z zaciekawionym przechodniem. Ten uśmiech był jednak z pewnością adresowany do mnie. Poczułem moc, jak widz Eurowizji pozdrowiony z ekranu telewizora osobiście przez zwyciężczynię konkursu. To chyba naturalna reakcja na uśmiech szczęścia.
    
    Uwierzyłem, że warto działać. Że muszę poznać tę ekolożkę, że jest mi zapisana w gwiazdach zodiaku już od niepamiętnych czasów sprzed naszej ery smartfonów i ...
«1234...11»