1. Piątki dla klimatu


    Data: 11.06.2019, Kategorie: maturzystka, klasyczny podryw, fridays for future, powiatowe miasteczko, narrator chwalipięta, Autor: MrHyde

    ... sceptyka nie kazał długo na siebie czekać. „Widziałeś, jak jechała na tym Dawidzie, jak go oplotła udami za szyję, jak przywarła łonem do jego karku. Nie domyślasz się, jak go ujeżdża, kiedy są na osobności? Nie licz na nic, Mareczku. Nie jesteś w jej typie.”
    
    „Zobaczymy”, odpowiedziała półkula przekorna i w tym stanie rozterki dociągnąłem do piątku.
    
    — Miło mi. Greta. Już się trochę znamy. — Witając się na dziedzińcu liceum, Paulina przedstawiła się swoją szkolną szkolną ksywą.
    
    Domyśliłem się, że pseudonim nawiązuje do sławnej aktywistki klimatycznej. Rzeczywiście, w rysach twarzy można dostrzec pewne podobieństwa. Nie tak duże jednak, bym wcześniej, przeglądając zdjęcia Pauliny w internecie zwrócił na nie uwagę.
    
    — Kris.
    
    — Długi. — Również obydwaj przyjaciele Pauliny przedstawili się pseudonimami.
    
    Pozostali uczestnicy marszu, podając mi dłoń na przywitanie, nazywali już tylko swoje imiona:
    
    — Marek — powtórzyłem dokładnie dziesięć razy.
    
    — Damian.
    
    — Iwona.
    
    — Sandra. — I tak dalej.
    
    — Wszyscy na miejscach? No, to chodźmy! — zarządziła Paulina, dokładnie o dwunastej zero zero.
    
    —
    
    ! — zaczęliśmy skandować hasło przewodnie tego piątku i ruszyliśmy w miasto.
    
    W pewnej chwili, idący z przodu Kris odwrócił się do grupy i zawołał wesoło:
    
    — Greto, prowadź!
    
    Rozległy się oklaski i okrzyki zachęty. Długi Dawid niemal podskoczył z radości. Paulina zareagowała śmiechem. Odniosłem jednak wrażenie, że się waha. Cały czas jej się przyglądałem, jak ...
    ... tylko więc skierowała wzrok na mnie, nasze spojrzenia się spotkały. W jej oczach dostrzegłem niepewność, pewien niepokój.
    
    — Nie każ się namawiać! — Kris dodał jej otuchy.
    
    — No, dobra. — Paulina od razu dała za wygraną. Wzruszyła tylko ramionami i spojrzawszy na mnie, zrobiła minę, jakby prosiła o pobłażliwe traktowanie.
    
    — Prowadź, Greto — poparłem pomysł tłumu, nie wiedząc jeszcze, o co chodzi.
    
    Paulina zaśmiała się jeszcze raz, nerwowo, niepewnie, tym rodzajem śmiechu, którego zadaniem jest zamaskować prawdziwe myśli. I wskoczyła Długiemu na plecy. Jeszcze kilka ruchów i zajęła miejsce na szerokich ramionach. Chłopak był wniebowzięty.
    
    —
    
    ! Strajk dla klimatu! Młodzi ratują planetę! Starzy, chodźcie z nami! — Joanna d’Arc na wierzchowcu poprowadziła swój wierny lud do walki.
    
    „Co za nogi!”, pomyślałem, spojrzawszy z bliska. Tym razem Paulina nie miała na sobie zielonego szalika, który poprzednio przykuł moją uwagę. Wiosenna, ciepła pogoda pozwoliła na lżejszy ubiór. Dziewczyna przyszła więc w bluzce i spódnicy. W dość krótkiej spódnicy, a jakże, zielonej, mniej więcej do połowy uda. Pod spodem miała czarne leginsy. „Ale cudne nogi!” Nie sposób było pomyśleć o niczym innym. Nawet zazdrość wobec Dawida, który nie dość że niósł te super nogi, to jeszcze miał czelność trzymać Paulinę za kolana, niby żeby nie spadła, musiała ustąpić tej myśli. Założę się, że Krystian cierpiał nie mniejsze katusze.
    
    Po jakimś czasie wyciągnąłem z kieszeni komórkę i nie zatrzymując ...
«1...345...11»