1. Piątki dla klimatu


    Data: 11.06.2019, Kategorie: maturzystka, klasyczny podryw, fridays for future, powiatowe miasteczko, narrator chwalipięta, Autor: MrHyde

    ... geniuszu. Nie przypominam sobie, żebym wcześniej wymyślił coś takiego i pewnie nigdy tego nie powtórzę. Jasne, musiałem wcześniej trochę poczytać, czegoś tam się nauczyć, na przykład tych epok geologicznych: paleocen, eocen, oligocen, neocen. Ale kreatywność pojawiła się podczas rozmowy z Pauliną. Iskierka genialności.
    
    Proszę, proszę, do czego bywa zdolny człowiek dzięki kobiecie. Tylko trzeba na odpowiednią trafić. Tak sobie myślę, że Einstein, ten to miał szczęście do kobiet. Niezła musiała być ta, którą wziął na bajer o teorii względności. To musiała być naprawdę wyjątkowa kobieta.
    
    Dobrze nam się rozmawiało w tamtą sobotę, ale wszystko co dobre, musi się skończyć. Najlepiej perspektywą czegoś jeszcze lepszego.
    
    — Paulino, czas na mnie — powiedziałem, zaskakując rozgadaną dziewczynę. Właśnie mi tłumaczyła zawiłości swojej przyjaźni z Krystianem i Dawidem.
    
    — Co? Już idziesz? Zanudziłam cię?
    
    — Nie, nie zanudziłaś. Wręcz przeciwnie. Tylko wolę iść, kiedy ci się jeszcze dobrze ze mną rozmawia, niż żebyś się mną zmęczyła. — Zdecydowanie ale bez nadmiernego pośpiechu wstałem z krzesła.
    
    — Zostań jeszcze trochę. — Paulina poprosiła jak małe dziecko, które nie chce kończyć zabawy w piaskownicy. Mówiąc to, spojrzała na mnie tak, że pękły ostatnie pęta wątpliwości. Byłem już pewien, że jej usta wnet będą moje.
    
    — Ale tylko na chwilę. Chcę zostawić jak najlepsze wrażenie, żebyś jeszcze się ze mną umówiła. — Patrząc w oczy Paulinie, wyciągnąłem do niej ręce, ...
    ... prosząc, by też wstała.
    
    Podała mi dłonie, pozwoliła się poprowadzić. Zrobiwszy dwa krótkie kroki, stanęła naprzeciw mnie, blisko, na środku pokoju.
    
    — Będziemy rozmawiać na stojąco? — spytała cicho, wpółświadomie przechylając głowę do pocałunku.
    
    — Możemy — odpowiedziałem szeptem i wsunąłem obydwie dłonie pod jej bluzkę. Skóra Pauliny była przyjemnie miękka i ciepła. Sądząc po lekkim drgnięciu i zaskoczonym spojrzeniu dziewczyny, doskonale przewodziła bodźce czuciowe.
    
    — Więc wierzysz mi, że z Dawidem jesteśmy tylko zwykłymi przyjaciółmi? — spytała, nawiązując do przerwanej rozmowy.
    
    — Domyślałem się od samego początku.
    
    — Dlaczego ludzie oceniają innych tak powierzchownie?
    
    — Bo są zazdrośni — odpowiedziałem, zamykając usta Pauliny pocałunkiem. Bardzo smaczne usta.
    
    Lawina ruszyła. Najpierw powoli, z ledwie słyszalnym mlaskaniem raz po raz stykających się i rozłączających warg. Lecz gdy palce dosięgły zapięcia stanika, kula śnieżna nabrała impetu. Runęliśmy na łóżko.
    
    — Na to nie jestem gotowa — pisnęła Paulina, gdy zechciałem zsunąć z niej szorty.
    
    — A na to? — spytałem, całują ją pod pępkiem.
    
    — Na to też nie — odpowiedziała, zanosząc się śmiechem. Zalotnym albo ukrywającym lęki. Albo zalotnym i nerwowym jednocześnie. Nieważne.
    
    Przysiadła na moment. Dała buzi. Udała, że nie czuje, jak zdejmuję z niej resztkę ubrań.
    
    — Marku, musimy się pospieszyć — szepnęła, namiętnie całując mnie po szyi. — Niedługo wrócą rodzice.
    
    — W tych sprawach nigdy nie wolno ...
«12...789...»