Moja żona i Sławek. 10
Data: 12.05.2020,
Kategorie:
Anal
BDSM
Autor: ---Audi---
... właśnie traktowali, a ona teraz robi to samo ? Sobie ? Co w niej siedzi, jaki popierdolony umysł to dopuszcza... ?
- Co to ma być ?
- Brzydzisz się ?
- No...nie...ale nie musisz tak ostro...
- Ale chcę, podnieca mnie to, że jestem suką, z którą możesz robić, co ci się podoba...
- Chcesz więcej ?
- Tak, chcę...
I zaczęła jeszcze raz go gwałcić ustami, on tak się podniecił, że cały się trząsł, dociskał naprawdę mocno, ale ona już nie zwracała, za to on sapiąc i jęcząc oznajmiał, że leje... wprost do gardła, nie przerywając dociskania. Moja się wyrwała i mocno zaczęła kaszleć...
- Za mocno...?
Ta kiwnęła ręką, że nie...
Facet wsiadł się w fotelu, ledwo dychał, w jego wieku, jeszcze zejdzie...
Uspokoiła się, nadal klęczała, kicia była piękna, gorzej z nią, obrzygana nie była ładnym widokiem...
- Chcesz mnie umyć ?
- Raczej nie...
- A nie chce ci się lać ?
- W sumie...
- Właśnie o tym mówię, odlej się na mnie...
Tego było już za dużo, kurwa nienawidzę jej, zatłukłbym na miejscu, przecież TO MOJA ŻONA. Matka moich dzieci, tak się poniża, i to przed kim, przecież, widać, że nie o kasę tu chodzi, jebana szmata.
- Przechodzisz samą siebie, teraz rozumiem ten ręcznik, jesteś inteligentna, lubię takie...
I wstał, stanął przed nią i po chwili lał na jej piersi, na włosy, na twarz. ta otworzyła usta, a on lał do środka... wypływało po bokach i gdy kończył, ta jeszcze raz wzięła go do ust. Gdy skończył to pożegnał się waląc ją w ...
... twarz dwa razy...
- I taką kurwę uwielbiam, dziś powinnaś dostać podwójnie, ale niestety powoli kończy mi się kasa, może to nasze ostatnie spotkanie, będę ten bonus wspominać bardzo długo...pa mała.
Ubrał się, położył kopertę i wyszedł, a moja poszła do łazienki. Cholera, ja trenuję w pocie czoła, a ta urządza pokazy, to było piękne, ale i odrażające. Nie znam tej kobiety, to nie jest matka mych synów, to zwykła kurwa, chociaż, nie wiem, czy one to robią. Jak mam ją mijać w domu, jak patrzeć przy obiedzie ? Nie wiem, dokąd to zmierza, co jeszcze się stanie... ?
Pojechałem do Hamburga, o dziwo wśród przyjaciół pokazał się Mahmed ze świtą, miło z jego strony.
- Trzymamy kciuki za ciebie bohaterze...
- Ja i bohater, abym tylko ukończył...
- Nie martw się, imprezę zrobimy jak trzeba.
I zaczęło się, pływanie 3,8 km to nie lada wyczyn, płynąłem prawie ostatni, to moja najsłabsza umiejętność, jeszcze rok temu nie pływałem w ogóle. Gdy wychodziłem byłem naprawdę już zmęczony, a tu przecież 180 km roweru. O dziwo na rowerze odpoczywałem, lubię rower, trasa płaska, idealna, pogoda lipcowa, super. Po rowerze nie byłem już w końcówce, 6 godzin i 14 min, ale maraton to kurwa jest coś...bałem się. Najważniejsza jest psychika, wtedy przypomniałem sobie ostatnie dni, zacząłem to trawić i analizować. Jak moja może mieć pana, kochanka, byś jego suką, płacić ciałem za jego długi, dać się poniżać, a potem czerpać z tego przyjemność. Myślę, że to tylko na chwilę, że to jest nowe, ...