1. ONE XXXVIII


    Data: 13.05.2020, Kategorie: Pierwszy raz Anal Laski Oral Brutalny sex Autor: janeczeksan

    ... jestem za furtą już pięć lat.
    
    I naprawdę nie ciągnie cię nic do świata zewnętrznego? Przecież możesz pracować jako pielęgniarka, znasz się na tym doskonale!
    
    Nie, nie wrócę już, choć niekiedy mam wątpliwości. Najgorsze są wieczory i nocki na oddziale. Patrzę na chorych, widzę cierpienie niektórych, ale widzę też ich rodziny, mężów, dzieci, żony, narzeczone; oni, ci pacjenci, choć teraz są w szpitalu, mają jednak perspektywę powrotu do domu, do ukochanej osoby, do... - zamilkła nagle.
    
    Wiesz – kontynuowała po chwili – bywają momenty, że mam ochotę przytulić się do kogoś, poczuć fizycznie jego bliskość... Może to jednak znak, że nie nadaję się na zakonnicę? Sama nie wiem...
    
    Sądzę, że musisz porozmawiać z jakimś kościelnym autorytetem, z kimś, kto pokaże tobie właściwą drogę w przyszłość. Nie znasz do końca życia za kratą, choć jesteś tam już długi czas.
    
    Masz rację, jak już wspomniałam, znam takiego mądrego, dobrego księdza, a i on mnie chyba lubi. Wspominałam o nim przed chwilą, to taki mój przewodnik duchowy... Ale dość o mnie, powiedz, co u ciebie, jak się czujesz, bóle nie powracają?
    
    Rozmowa zeszła na tory neutralne, a czas biegł nieubłaganie. Żeby kelnerka nie musiała ciągle biegać do ich stolika, Jan zamówił całą butelkę wina, potem drugą... Pilnował, żeby kieliszki były ciągle pełne, ale wypite wino nie działało na Elizę-Marcjannę, przynajmniej nie okazywała żadnych znaków świadczących o tym. Zaskoczeniem było zakończenie wieczoru...
    
    Janku, nie mogę ...
    ... wstać, chyba mi nogi odjęło! - zakonnica zaczęła chichotać – Pomóż, proszę, bo naprawdę mam problemy.
    
    No tak, tak się kończy w zasadzie każdy wieczór, kiedy absolutna abstynentka wypije trochę alkoholu – Jan ze śmiechem objął dość mocno wstawioną dziewczynę w pół i podniósł z krzesła
    
    Napiłam się, chyba przesadziłam z tym winem, ale to przez ciebie, bo ciągle dolewałeś. Teraz musisz się mną zaopiekować. - popatrzyła mężczyźnie w oczy, ciągle się śmiejąc.
    
    Z największą przyjemnością.
    
    Jakoś udało się normalnie wyjść z kawiarni. Podjechała zamówiona wcześniej taksówka, Jan posadził dziewczynę na tylnym siedzeniu i zapiął jej pas bezpieczeństwa. Sam usiadł z drugiej strony, kierowca włączył silnik, światła, ruszyli. Jan popatrzył na ciągle chichoczącą zakonnicę.
    
    Jedziemy do ciebie do domu?
    
    Nie! Coś ty, w domu bym miała piekło, wszyscy widzą we mnie zakonnicę Marcjannę, a nie córkę, czy siostrę.
    
    No to co proponujesz? Klasztor? Szpital?
    
    Nie, nikt nie może mnie widzieć w tym stanie.
    
    Pozostaje więc jedno miejsce, mój dom.
    
    Marcjanna - Eliza jakby nagle wytrzeźwiała, popatrzyła na niego przeciągle z nagle poważnym wyrazem ślicznej buzi. Długo wpatrywała się w oczy czekającego niecierpliwie na odpowiedź mężczyzny.
    
    Ale gwarantujesz, że będziemy spali oddzielnie? - spytała, ciągle poważna i bez uśmiechu na twarzy.
    
    Tak, masz moje słowo!
    
    Pojechali pod wskazany przez Jana adres. W drodze do domu wino jeszcze mocniej zaczęło wpływać na zachowanie dziewczyny, ...