Ktoś zagląda do twych okien (I)
Data: 16.05.2020,
Kategorie:
fascynacja,
obsesja,
nieznajomy,
Podglądanie
Masturbacja
Autor: MissNobody
Byłam gotowa. Na stoliku brakowało tylko herbaty, którą właśnie niosłam z niemałą ostrożnością i wyczuciem w rękach. Po męczącym dniu nic nie pomaga tak, jak samotny odpoczynek wzbogacony „towarzystwem” docenianej przez krytyków książki bądź dobrego filmu. Rozgrzewająca cynamonowa herbata nęciła mnie wraz z pieczonym jabłkiem wypełnionym orzechowo-żurawinowym nadzieniem. Na kanapie prócz zniszczonego, błękitnego kocyka znajdowała się książka, nad którą dzisiaj miałam zamiar się pochylić. Tak wyglądał mój wieczorny rytuał – pyszne jedzenie wraz z napojem oraz źródło rozrywki, dzięki któremu mogę wzbogacić swoje wnętrze. Skoro codziennie jadam niezdrowe przekąski i tym samym zaniedbuje ciało, to chociaż zrobię coś dla duszy. Ostatnimi czasy mój osobisty obrządek wzbogacił się o kolejny element, który wydaje się być teraz niezbędnym do ułożenia całej układanki. Podeszłam do parapetu i spojrzałam przed siebie. Sama podświadomie się skarciłam. Wstałam i wyłączyłam światło. Teraz już bez przeszkód mogę spojrzeć tam, gdzie wcześniej nie miałam odwagi. Obserwowałam pusty balkon znajdujący się koło pozbawionego zasłon okna. Ciemność. A poza nią jedynie mglista aura unosząca się z nad kubka oraz skroplona para osadzająca się na szybie w skutek mojego niedyskretnego oddechu. Niespiesznie ulokowałam się na kanapie, nakrywając się moim ulubionym zmechaconym kocem, który zabrałam jeszcze z domu rodzinnego. Poczekam. Do moich uszu docierała niepokojąca cisza, a nos wyczuwał słodką woń ...
... unoszącą się w całym salonie. Ciepły kubek spoczywał teraz w moich zmarzniętych dłoniach. Odnosiłam wrażenie, jak gdyby zapach nasączonego herbatą cynamonu wędrował wraz z oparami gdzieś dalej, w najgłębsze zakątki domu.
Jasność. Zapaliło się światełko w tunelu... A raczej żarówka w jednym z jego pokoi. Mogłam znów obserwować jak się porusza. Robiłam to wielokrotnie w myślach, lecz to nie to samo. Miałam teraz możliwość nakładania wcześniej skumulowanych wyobrażeń na rzeczywisty obraz. On, ostatnia, brakująca część układanki.
Sączyłam powoli idealną herbatkę, delektując się każdym łykiem tak samo, jak jego perfekcyjną osobą. Nie mam pojęcia jak ma na imię, ile ma lat. Nie wiem też czym się zajmuje. Wszystko wnioskuje jedynie na podstawie tego, co widzę. Wprowadził się tu około sześć miesięcy temu. Dało się to odczuć, gdyż poprzedni lokatorzy byli ładnie mówiąc nieznośni. Pani Barbara i Pan Sławomir Sałowscy - starsze małżeństwo, oboje zgorzkniali. Jatka o składzik z narzędziami między Panem Sławkiem a resztą, a może bitwa o rabatę krzewów, Pani Basia kontra inne starsze panie? Policja zaraz tam będzie! Czasami miałam wrażenie, że karmią się kłótniami, a ich jedynym numerem w kontaktach jest 997. Nigdy nie ingerowałam w sprawy osiedla. Może nie chciałam się narażać takim staruszkom jak Państwo Sałowscy, a może po prostu nie interesowały mnie narzędzia i krzewy. Myślę, że to jednak ta druga opcja. Mimo wszystko ich wyprowadzkę zauważyłam niemal natychmiast. Nagle zrobiło się ...