Ktoś zagląda do twych okien (I)
Data: 16.05.2020,
Kategorie:
fascynacja,
obsesja,
nieznajomy,
Podglądanie
Masturbacja
Autor: MissNobody
... niezmiernie cicho. Wracając z pracy nie musiałam rozstrzygać nad wyraz ważnych sporów pokroju „Która z pań pierwsza zasadziła róże?”, a przy boku Pani Basi powtórkę z rozrywki miałam zagwarantowaną średnio co kilka dni.
Uśmiechnęłam się z wyraźną ulgą na twarzy. Mój mężczyzna zniknął na chwilę w korytarzu, na który widoczność miałam ograniczoną. Nie byłam zmartwiona, trwałam raczej w radosnym oczekiwaniu, wiedząc, że poszedł pod prysznic. Zawsze to robił przychodząc z pracy. Wrócił po około dziesięciu minutach przepasany ręcznikiem, który nieziemsko opinał mu się na biodrach. Pomimo takiej odległości dostrzec mogłam krople zimnej wody, które biernie poddawały się grawitacji i posłusznie spływały po jego klatce piersiowej. To był jeden z moich ulubionych widoków. W fantazjach gładziłam jego nagi tors oraz muskałam wszystkie inne odkryte części ciała. Dlaczego wieczorami tracę nad sobą kontrolę? Wszystkie myśli skupiają się w jednym obszarze, tym którego staram się nie pobudzać w dzień. Czuje się spragniona. Z utęsknieniem czekam na spotkanie naszych ust, tak jakbym znała już smak jego kuszących warg. Ręce mi drżą, kiedy zaczynam gładzić się po szyi. On niestety ponownie wychodzi. Oczami wyobraźni przytrzymuje jeszcze obraz sprzed niespełna minuty, lecz on wchodzi do pomieszczenia kompletnie ubrany. Dzisiaj nie jest mi dane zaspokoić swoich żarliwych popędów.
Rano zaparzyłam ciemną kawę, by postawiła mnie na nogi. Nic tak nie pobudza do życia jak taka właśnie kawa. ...
... Spojrzałam na zegarek. Dochodziła ósma. Powinnam się pospieszyć. Wprawdzie zostały mi dwie godziny do wyjścia, ale uznałam, że przyzwoicie byłoby zebrać wszystkie pomysły w całość. Nie jest to takie proste zajęcie na ostatnią chwilę. Potrzeba inspiracji. Włączyłam radio. Przypadkiem leciała religijna audycja, ale szybko przełączyłam na swoją ulubioną stacje. Słuchałam muzyki każdego gatunku z wyjątkiem metalu. Byłam zwolenniczką dobierania wszystkiego do okazji i nastroju, muzyki również. Lubiłam mądre życiowe kawałki, kultowe numery starych zespołów, nie ukrywam również faktu, że rozklejam się przy rzewnych balladach. Do imprezowania wybieram zdecydowanie muzykę klubową, remixy popularnych piosenek lub opcjonalnie disco-polo, ale to zależy od towarzystwa. Można więc powiedzieć, że na pewno nie byłabym uznana za konesera alternatywnej muzyki. Wolę jednak mówić, że po prostu nie jestem wybredna. Chciałam spojrzeć na swoje odbicie w dużym lustrze, które sięga od podłogi niemalże po sam sufit, jednak minęłam je, celowo przyspieszając kroku. Może lepiej, gdybym teraz go nie widziała? Weszłam do łazienki tanecznym krokiem i praktycznie od razu wskoczyłam do prysznica. Bez ceregieli namydliłam całe ciało, a potem spłukałam je cieplutką wodą. Kabina prysznicowa zaparowała. Z chęcią zostałabym tu dłużej, bo na zewnątrz jest tak zimno... Przemówił jednak przeze mnie rozsądek, który nakazywał mi wyjść. Owinęłam się więc dużym, topornym szlafrokiem i nałożyłam na siebie różowe kapcie z ...