1. Trójkąt 1992


    Data: 13.06.2019, Kategorie: Fetysz Lesbijki Autor: tropania

    ... imprez…, dwa przykuły moją uwagę bardziej: były fatalnej jakości.
    
    - Czemu te są takie do dupy? – zapytałem.
    
    - Bo koleżanka zaniosła do fotografa slajd i przez pomyłkę wywołali jak normalny film, powiedzieli, że nawet czarno białe będą kiepskie – odpowiedziała odwracając na moment głowę, żeby zobaczyć o co mi chodzi.
    
    Na zdjęciach była Monika, jej koleżanka i jakiś koleś. W tle na ścianie wisiał kalendarz
    
    z 1987 roku.
    
    - A kto robił te zdjęcia? – zapytałem.
    
    - Nikt, to z samowyzwalacza - odpowiedziała stojąc na kanapie i układając resztę książek na półce – pierwsza klasa liceum, moja koleżanka z ławki i jej kuzyn, to z sylwestra u niego na chacie – dokończyła.
    
    - To sylwester? – zapytałem.
    
    -No – potwierdziła Monika.
    
    - Tylko w trójkę?
    
    - No – odpowiedziała oceniając ułożenie rzeczy na półce.
    
    Monika zeszła z kanapy.
    
    - Siadaj – powiedziała, a ja usiadłem na krześle – chyba powinieneś o tym wiedzieć…, ta dziewczyna to Dorota i na początku ogólniaka mnie uwiodła…, dałam się, nawet fajnie było…, a na tym sylwestrze z jej kuzynem…, później też kilka razy…, bawiliśmy się
    
    w trójkącik.
    
    - Już mu, kurwa, zazdroszczę – powiedziałem po dłuższej chwili zatkania.
    
    Monika krótko się zaśmiała.
    
    - Mam nadzieję, że nie jesteś zazdrosny, to było kiedyś – powiedziała,
    
    usiadła mi na kolanach i pocałowała. Całowaliśmy się tak chwilę i Monika nagle wstała.
    
    - Idę się wykąpać – powiedziała – od wczorajszego popołudnia nie widziałam wody.
    
    Wzięła ręczniki ...
    ... i swoje kosmetyczne pierdoły. Zostałem sam i siedziałem dalej, osłupiały myśląc o tym wszystkim. „No, nieźle…, nieźle” – kołatało mi się w zazdroszczącej temu kolesiowi głowie. W końcu wstałem, ze skrzyni kanapy wyciągnąłem kołdrę i poduszkę. Rozłożyłem prześcieradło i założyłem poszewki. Z łazienki wróciła Monika.
    
    - Dzięki, kochany jesteś – powiedziała w progu widząc pościeloną kanapę.
    
    - To ty, widzę, niezłe ziółko jesteś – powiedziałem z uśmiechem.
    
    - Było minęło – odpowiedziała.
    
    - Monia, zejdź i zamknij za mną, idę do sklepu i zaraz wracam – powiedziałem, ponieważ gości się odprowadzało i zamykało się za nimi drzwi wejściowe.
    
    - Co chcesz kupić? – zapytała – kurde, nie oddałam ci wczoraj reszty – przypomniała sobie
    
    i wyciągnęła z kieszeni forsę, która została po zakupie win.
    
    - Jedno winko, fajki i coś na kolację – powiedziałem chowając pieniądze do portfela.
    
    - Dwie minuty i pójdziemy razem – rzuciła i szybko zaczęła się ubierać.
    
    Wróciliśmy ze sklepu, na kolację zjedliśmy do wina paczkę wafelków (w końcu czego się można było spodziewać w sklepie w sobotni wieczór?) i wylądowaliśmy w łóżku. Monika starała się być znacznie ciszej niż wczoraj i na koniec zrobiła mi ustami, a ja nawet się ucieszyłem, że robiła to, delikatnie mówiąc, kiepsko. Trzy godziny upłynęły stanowczo za szybko i tuż przed dwudziestą trzecią poszedłem do domu z zamiarem przyjścia do Moniki jutro przed dziesiątą. Umówiliśmy się, że poranną kawusię wypijemy razem.
    
    W niedzielę rano ...
«12...121314...»