1. Trójkąt 1992


    Data: 13.06.2019, Kategorie: Fetysz Lesbijki Autor: tropania

    ... wciskając pieniądze w kieszeń dżinsów Moniki przewieszonych na oparciu krzesła. Nie protestowała więcej, wiedziała, że jak na studenckie standardy mam forsy jak lodu. Nie, żebym mógł się rozbijać mercedesami, ale takie pierdoły, jak dwa wina, nie robiły na mnie wrażenia - załapałem się do składania komputerów w firmie mojego kuzyna. Fucha jak cholera: pracowałem kiedy mogłem, albo kiedy mi się chciało, nie kurzyło się…, sadzanie Windowsa 3 z dyskietek też nie trwało godzinami…, żyć nie umierać. Nawet z kieszonkowego mogłem zrezygnować, a jak był dobry miesiąc, to siostrze coś odpalałem na jakiś ciuch.
    
    Monika wzięła swoją torbę i wyszła. Ubrałem się, rozsunąłem zasłony i otworzyłem okna, aby się trochę wywietrzyło. Po piętnastu minutach wróciła Monika. Nawet mnie to nie zdziwiło, wokół akademika nie można było splunąć, żeby nie trafić w monopolowy.
    
    - Jestem – powiedziała i zamknęła za sobą drzwi.
    
    Wystawiła wina na stół. Otworzyłem jedno i polałem.
    
    To była dzika noc. Po północy Monika powiedziała, że już więcej nie da rady. Leżeliśmy więc, popijaliśmy wino, gadaliśmy i trochę popalaliśmy przy otwartym oknie. O szóstej rano zacząłem się zbierać.
    
    - Czemu idziesz? – zapytała smutno.
    
    - Muszę się jednak pokazać w domu, zmienić ciuchy, zabrać parę klamotów i wracam, a ty się prześpij parę godzin – odpowiedziałem.
    
    - Wracaj szybko – powiedziała i pocałowała.
    
    Wyszedłem, portierka mnie oczywiście opieprzyła, że sodoma i gomora z tymi waletami…, w końcu ...
    ... wysiadłem na swoim przystanku, do domu miałem jeszcze czterysta metrów na piechotę. Po drodze, mijając wielki poniemiecki dom na początku mojej ulicy, na furtce zobaczyłem ogłoszenie o pokoju do wynajęcia. „Siódma rano, sobota…” – pomyślałem, że trochę za wcześnie, ale akurat właścicielka w fartuchu wychodziła na ogródek. Znałem ją bardzo dobrze z widzenia, ona mnie też.
    
    - Dzień dobry, można? – powiedziałem.
    
    - Dzień dobry.
    
    Wszedłem na podwórko i powiedziałem, że ja w sprawie tego pokoju. Dla koleżanki mojej siostry, dodałem to, żeby jej nie płoszyć. Wytłumaczyła mi wszystkie warunki i zasady, pokazała całkiem przyzwoity pokój, a cena zwaliła mnie z nóg – niższa niż za akademik. Powiedziałem, że wieczorem damy znać i pokój zaklepałem. Starsza pani zdjęła ogłoszenie
    
    z furtki.
    
    - Ale do wieczora – zastrzegła.
    
    - Jasne, chyba nawet wcześniej – odpowiedziałem z uśmiechem numer 4, czyli z
    
    najpromienniejszym z możliwych.
    
    Zanim dotarłem do domu już miałem pozmieniane plany.
    
    - Miałeś być wieczorem – oczywisty atak mamuśki.
    
    - Tak, wiem, przepraszam, przeciągnęło się i nie chciałem się szwendać po nocy – pokornie odpowiedziałem.
    
    - Dobrze, że Ewa wiedziała, co się z tobą dzieje – powiedziała na koniec, a mnie to wcale nie zdziwiło.
    
    - A Ewka jeszcze śpi?
    
    - Nie.
    
    Poszedłem od razu do pokoju siostry, drzwi były uchylone na dwa centymetry, co w naszym domu oznaczało, że można wchodzić bez pukania. Takie przymknięcie było tylko po to, żeby nie było za bardzo ...
«12...8910...16»