Tylko moja (VI)
Data: 02.06.2020,
Kategorie:
przyjaciele,
niespełniona miłość,
spotkanie,
Autor: Adrenalinaaa
... syknęłam zaciskając dłoń o moją talie. Dodatkowo ten ból w ciele. Jakby wszystko we mnie naprężało się. - To przez fakt, że w ogóle każesz mi wybierać Feliks. Nie masz do mnie zaufania, plus chcesz odejść, bo tak Ci wygodniej. Jesteś taki pewien swojego, ale ty też nie przemyślałeś wszystkiego i próbujesz wszystko wymazać. No, bo szczerze? Na co my kurwa w ogóle byliśmy gotowi? Na wielką miłość z happy endem? To nie bajka.
- Masz rację - szepnął. - Ale zakończenie wybierasz ty. - dodał i zniknął we wnętrzu mieszkania. Po chwili usłyszałam tylko trzask drzwi wyjściowych, a moje ciało rozsypało się na kawałki. Kucnęłam na zimnej powierzchni balkonu i najzwyczajniej w świecie zaczęłam ryczeć. Musiałam wypłakać każde złamane słowo oraz przywrócić swoją równowagę do porządku na czas spotkania z Igorem. To musi się wreszcie skończyć.
Rano nie miałam siły nawet oddychać. Otoczona stertą chusteczek będących jedynym obserwatorem moich wczorajszych jęków, wstałam i skierowałam swoje kroki do łazienki. No pięknie. Moja twarz wyglądała jakby przeszło po niej tornado wydarzeń. I w sumie jeden powód tłumaczył wiele. Feliks. Na sam wydźwięk tych słów moje serce zdychało w męczarniach.
Zdejmując gruby materiał swetra z mojego ciała pośpiesznie wskoczyłam pod zimny prysznic. Ukojenie, to mało powiedziane. Trochę życia zaczęło przywracać. Kiedy skończyłam poranną toaletę postanowiłam dodatkowo zasilić swoje akumulatory lekką dawką kofeiny. Kuchnia. Przechodząc przez salon na chwilę ...
... przystanęłam obserwując miejsce wczorajszej akcji seksualnej z moim niedoszłym "facetem". Zamknęłam oczy i zacisnęłam pięści kierując się dalej. Przestań się zabijać - krzyczała moja głowa. Poranna kawa, gazeta i piękna pogoda zwiastowała w sobie coś innego. Dwa dni z rzędu szalała burza, a tu nagle wszystko wróciło do normy, a ulewy ustały. Trochę rozśmieszył mnie fakt, że przypominało to widmo ostatnich tygodni. Ciągła walka, kłótnie, żal, rozstanie i spokój. Pan Bóg widocznie daje mi znaki.
Do godziny czternastej zajmowałam się, byle jakimi błahymi sprawami. Pracowałam nad plikiem dokumentacji na moje studia, potem porozmawiałam przez telefon z ojcem, który stanowczo nalegał abym go odwiedziła, bo jak to określił "mój stan jest mocno niestabilny emocjonalnie". Dobrze dobrane słowa, tatuśku - pomyślałam podczas konwersacji. Jednak nie chciałam zamartwiać go sobą. To nie był odpowiedni moment na tego typu rozmowy rodzinne w relacji ojciec-córka.
Kiedy wybiła godzina przed spotkaniem postanowiłam się wyszykować. Lekka biała koronkowa sukienka, jeansowa kurtka, beżowe balerinki i torebka w tym samym kolorze. Włosy upięłam w kucyk, a mój makijaż opierał się wyłącznie na wytuszowaniu rzęs i podkreśleniu ust brzoskwiniową szminką. Delikatne perfumy. Nie miałam zamiaru prowokować bynajmniej nie Igora. Wiem, że powinnam się postarać, ale co poradzę, że było mi obojętne co ma mi do powiedzenia. Szłam na, to spotkanie tylko ze względu na prośbę Feliksa o wyprostowanie tej całej ...