1. Czerwony kapturek


    Data: 14.06.2019, Kategorie: Wilk, bajka realistyczna, czerwony kapturek, kontrowersyjne treści, Autor: starski

    ... I tego wina przecedzić – dodałam.
    
    - Na wilka trza ci uważać – pokiwała babcia palcem, gdy wreszcie przywdziała bieliznę i spódnicę, - ale przede wszystkiem, na tego nicponia Boguszę miej oko. Bo gdy na Wilka starczy ci obcasem stuknąć, żeby poszedł, tak Bogusza bardziej może być uparty niż ten komar nocą.
    
    Przytaknęłam, na znak, że zrozumiałam.
    
    - I tak będzie ci brzęczał i latał koło...ucha, że aż wreszcie powiesz: - A niech sobie bierze, co chce, byle w spokoju wreszcie zostawił. A temu tylko o to właśnie chodzi. – Babcia nasypała na stolnicę mąki, wbiła jajko i dolała wody. – Tylko na to czeka, żeby mu pozwolić – Wprawnymi dłońmi jęła ugniatać ciasto, co rusz zbierając mąkę do kupy. – I ani się kobieta spostrzeże, a już ją ukąsi raz i drugi.
    
    Słuchałam uważnie, przyglądając się robocie. Uwielbiałam pracować z nią w kuchni i słuchać do tego mądrych rad czy opowieści.
    
    - A potem, to na obiad się zostanie, a to na kolację. To ciuch do uprania przyniesie, to skarpetę do cerowania i ani się spostrzeżesz, jak z niewinnego...tańcowania, chłop ci się do domu zwali.
    
    Zastanawiałam się, jak to jest z moją mamą i Boguszą, czy już jej skarpety znosi i czy matula pierze mu galoty? Nic w domu jeszcze nie widziałam, żadnych obcych łachów, może więc jeszcze się tak nie wysprycił.
    
    - A potem to zupa za słona, to racuchy twarde, kapusta za kwaśna w pierogach, a jak co do czego to i do tańcowania ochota nie zawsze, a żeby drew narąbać? Nie ma go pod ręką. Ot, taki ...
    ... niebezpieczny samotnej kobiety los z nicponiami, więc strzeż się córuś i lepiej nie zaczynaj. Odganiaj komara, aż nie zdechnie, albo do innej poleci. Zaciskaj nogi, jakby spomiędzy miał ci bies wyskoczyć.
    
    - To już lepiej wilk – palnęłam bez zastanowienia.
    
    - Święta racja córuś – Babcia zatrzymała ugniatanie ciasta i spojrzała na mnie znad okularów. – To już lepiej wilk.
    
    Gdy wracałam do domu, słońce czerwieniło już korony drzew. Szło mi się tak lekko i tak mi było wesoło na duchu, mimo strachu, jakiego najadłam się przez tego durnego wilka, że podskakiwałam niemal co krok. Nad głową usłyszałam nagle rechot sroki Pleciugi. Zadarłam głowę, ale nie dojrzałam jej wśród gałęzi.
    
    - Czego tam, peplo? – zagadnęłam, ale odpowiedziała mi tylko po swojemu i odleciała.
    
    Weszłam już porządnie w głąb lasu, gdy jakieś złe przeczucie mnie tknęło. Dopiero wtedy, a może właśnie dlatego, zorientowałam się, że las milczy. Nie odzywało się ani jedno zwierze, ptak czy choćby robak. Nawet gałęzie jakby starały się szumieć na wietrze jakoś ostrożniej. Stare graby i buki zasłaniały tutaj skutecznie niebiosa i szarówka stała się jeszcze bardziej gęsta i mroczna. Wiatr dmuchnął nagle jak przed burzą. Leciwe dęby zaskrzypiały, zupełnie jak starzy ludzie, co na reumatyzmy utyskują ciągle. Zwolniłam, żeby wychwycić co szepce las, czy rzeczywiście nadchodziła burza, czy stare kołki chciały mnie tylko troszeczkę nastraszyć.
    
    Na ścieżce zobaczyłam Wilka.
    
    Zatrzymałam się, bo raz, że stracha zawsze miałam, ...
«12...101112...»