Czerwony kapturek
Data: 14.06.2019,
Kategorie:
Wilk,
bajka realistyczna,
czerwony kapturek,
kontrowersyjne treści,
Autor: starski
... kosz, mama, patrzyła co rusz na zegar, jak kopciuszek na balu. Zwróciłam na to uwagę, a jak już mi coś podpadnie, to zaczynam dociekać i dociekać, aż nie dojdę sedna.
Tamtego dnia jednak, ruszyłam do babci i dałam spokój, pytanie dopiero tworzyło się w mojej głowie i myśl nie zaczęła jeszcze wiercić mi dziury w mózgu, jak kornik w starej belce.
Chadzałam zazwyczaj dróżką wzdłuż strumyka, moją ulubioną, a nie tą przez jeżyny, która chociaż krótsza, wiodła przez zacienioną część lasu, wśród starych buków i zmurszałych dębin.
Tak mnie coś jednak podkusiło, żeby tym razem pójść przez buki i poszłam. Pewnie już kornik zabierał się do gryzienia mojego mózgu i powodował, że zaczynałam dociekać, zanim sama się spostrzegłam.
Zaraz gdy weszłam w buczynę, napotkałam leśniczego Boguszę. Szedł ze strzelbą przewieszoną przez ramię, właśnie w moim kierunku. Trochę jakby zaskoczyło go to spotkanie, ale przywitał mnie serdecznie i zatrzymaliśmy się na parę słówek.
- Do babuni?
- Do babuni – skinęłam głową. Bogusza był kolegą mojego tatki. Razem pracowali w lesie przy wyrębie. To on pierwszy udzielił tatce pomocy, gdy stało się nieszczęście. Nie dał rady wydobyć go spod kłonicy, ale był z nim do końca. Ot i cała pomoc. Nie raz bił się w pierś przy mojej mamie, że nie dał rady, ale opowiadał, jak przyobiecał tatce, że będzie miał na nas baczenie i tę honorową obietnicę będzie nosił w sercu aż do śmierci.
- A co masz w koszyczku?
- Mama dała konfitur i kłębki kupione ...
... na rynku.
- Byłem u twojej babuni dopiero co. Od niej właśnie idę. Czeka na ciebie. Upiekła maślane bułeczki z jagodami. – Bogusza cieszył się, jakby babunia, prócz bułeczek, dała mu posmakować sera. Uśmiechnęłam się więc i ja.
- Zajdę może i do mamusi w takim razie, skoro już mi po drodze – dodał. - Cóż tam u niej?
- Wszystko dobrze.
- Zdrowa aby?
- Zdrowa.
- No to dobrze – Bogusza uszczypnął mój policzek. Nie cierpię tego i każdy kto mnie zna, dobrze wie o tym.
- A ty zdrowa?
- Zdrowa, a jaka mam być? – odpowiedziałam.
- To i widać, że zdrowa – Nie przestawał się uśmiechać leśniczy. Poklepał mnie przy tym po ramieniu i ścisnął dłonią, jakby chciał sprawdzić, czy się nie rozlecę. – Wyrosłaś już na pannę. Całkiem podobna do babuni i mamusi, a nawet ładniejsza.
I piegi te same i płowy warkoczyk.
Uśmiechnęłam się i dygnęłam.
- A nogi masz silne? – zapytał poważnie, marszcząc czoło.
- Silne – zapewniłam go bez wahania.
- Uda mocne? Bo tu, żeby po lesie chodzić, to trzeba krzepy!
Kiwnęłam głową, podciągając spódnicę nad kolana.
- No pokaż, pokaż!
Pokazałam.
- Wyżej! Czy uda mocne!
Oto i uda. Mocne. Wyćwiczone po polu i lesie.
- No. Duża dziewczyna już z ciebie. Nie da się ukryć. Dasz sobie w lesie radę – Osądził Bogusza poważnie. – A majteczek nie masz!– wystrzelił niespodziewanie ze śmiechem.- Zapomniałaś włożyć! - Aż mnie zamurowało.
- Mam! – odpowiedziałam czym prędzej, podciągając spódnice po sam pępek.
- Aaa, ...