Czerwony kapturek
Data: 14.06.2019,
Kategorie:
Wilk,
bajka realistyczna,
czerwony kapturek,
kontrowersyjne treści,
Autor: starski
... szczerzysz wnusiu? – Babcia patrzyła na mnie coraz bardziej podejrzliwie.
- Bo mnie Wilk tak po pitce liże, babuniu kochana, że chyba zaraz się tu poszczam na miejscu! – Wyjęczałam wygięta w pałąk, a takie mnie przy tym zalało uczucie, jakbym się na raz najadła, napiła, przeciągnęła i roześmiała, taka niewysłowiona ulga, tylko sto razy mocniejsza. Tyle było w tym przyjemności, że aż w głos krzyknęłam przy tym. Po karku, policzkach i całym zresztą ciele, dreszcze mnie takie przebiegały, jakby kto zgrzaną na letni wiaterek wystawił.
- To dajże mu po pysku! – krzyknęła babcia roześmiana. – Nie bój się nicponia, bo ci nie popuści.
- Kiedy ja...nie mogę – wystękałam. Wilk wciąż buchtował mi mordą między nogami, jakby miał tam do zlizania nie wiedzieć jakie słodycze.
- No dajże mu po pysku! – zachęcała babcia. - Bo cię nie odstąpi! Wilku, idziesz ty stamtąd!
Ja za to, znów poczułam, jak powraca mrowienie i jak jęzor wilka wślizguje mi się w pitkę, a wścibski nos, węsząc, rozpycha mi pośladki. Zaparłam się jak tylko mogłam najmocniej o drewniany przód babcinego łóżka i schowałam twarz między wyciągnięte ramiona. Niesamowite uczucie powróciło i jak poprzednio, zawładnęło mną tak silnie i dogłębnie, że i tym razem nie powstrzymałam się od głośnego stęknięcia.
Wtedy babcia odrzuciła z siebie nakrycie i mimo, że od pasa w dół golusieńka, skoczyła jednym susem do wilka i tak go trzepnęła po zadzie, aż i ja to w pitce poczułam. Wilk przestał mlaskać, szturchnął mnie ...
... jeszcze raz nosem i odstąpił.
- Raz mi stąd! – krzyczała groźnie babcia, goniąc za nim do kuchni, a potem i do samej sieni, aż nie czmychnął w las. Stałam oparta o klęcznik babuni, ciągle trzymając się stóp łóżka, jakby groziło mi obalenie. Uda teraz trzęsły mi się tak mocno, że aż się przelękłam, czy aby nie stała mi się jaka krzywda. Wsunęłam drżącą dłoń między nogi, aby zbadać, czy wszystko jest na miejscu. Cipkę miałam mokrą, jakby po kąpieli. Po sam pępek ośliniona byłam wilczym jęzorem. Po udach ciekło mi jakby przy największym upale i aż bałam się sprawdzić na własne oczy, czy niczego mi w pitce nie brakuje. Zadarłam spódniczkę i odważyłam się rzucić okiem. Cipka wystawiała mi czerwony język, jakby drwiąc sobie z mojej cykorii. Dobrze jej było jak nigdy jeszcze w życiu i miałam wrażenie, że sobie z tym poradzi.
- A gdzie masz majtki, moje dziecko – zapytała babunia, wracając.
- Zdjęłam, bo zmoczyłam przy upadku – skłamałam. – A ty? – Wskazałam wielki kosmaty trójkąt pod babcinym brzuchem.
- Cisnęły mnie w pasie i zdjęłam – odpowiedziała równie bystro co ja i obie zaśmiałyśmy się wesoło.
- To ci Wilk dogodził – Babcia klepnęła mnie w goły pośladek.
- Bałam się ruszyć, tak mi tam niuchał i węszył, jak we swojem.
- Taki ma już wścibski ten nochal, ale to poczciwe wilczysko.
Skinęłam tylko głową, przygładzając spódnicę.
- No, dosyć świecenia przy niedzieli dupami. Bułeczek trzeba by upiec! – Podjęła z animuszem babcia. - Już mi znacznie lepiej.
- ...