1. Odkupienie (III)


    Data: 05.06.2020, Kategorie: Incest Romantyczne wojna, Fantazja Autor: jokerthief

    ... pilotom, chciała coś powiedzieć do syna, jednak nie było go tam.
    
    - Gdzie poszedł kapitan Harrier? - Rzuciła do Natashy.
    
    - Przed sekundą wybiegł.
    
    - Ma'am! Tu O'Mailey! Kapitan prosi o pozwolenie na start Igły!
    
    - Nie... - Catherine przerwała wpół słowa i zamknęła oczy. - Z Bogiem. Róbcie co każe.
    
    Na niebie zapadał zmrok. Szarówka objęła w swe władanie świat, zmniejszając widoczność każdego. Manty wykorzystały to, odrywając się na bezpieczną odległość od swojego oprawcy i zaczęły krążyć wokół niego, trzymając jak najdalej od Atlantis. Komandor skoncentrowała się na jedynym celu, jaki teraz miała- wyciągnięciu ich z tego chaosu w jednym kawałku. Koordynował ogień wieżyczek tak, aby zarówno wrogie okręty jak i myśliwce nie zdołały przeszkodzić jej synowi w starcie. Po chwili uśmiechnęła się, widząc czarny cień, przyspieszający gwałtownie nad falami.
    
    Mark obejrzał się, mijając okręt matki. Musiał ich wszystkich uratować, a Igła była kluczem do zwycięstwa. Chinole nie mieli pojęcia o jej możliwościach. Zakręcił koło nad Atlantis, nabierając ogromnej prędkości i wszedł na wyższy bieg, wywołując coś podobnego do eksplozji. Świat znowu rozmył się w smugi barw, równy pomruk poniósł się zza jego pleców.
    
    Coś w jego środku odezwało się. Pragnął... walki. Jego mięśnie drżały, nozdrza rozszerzyły się a oczy poruszały się chaotycznie. Zacisnął potężnie zęby, widząc na radarze zbliżające się czerwone trójkąty w formacjach bojowych. Chcieli go dorwać? Proszę bardzo. Igła ...
    ... zawirowała, jak mały cyklon, odbijając w prawo, prosto ku niczego nie spodziewającym się myśliwcom. Grad pocisków posypał się, przecinając jeden z nich na kawałki a drugi posyłając w paskudny korkociąg. Za ogonami chinoli śmignęła czarna smuga, której towarzyszył wysoki, przynoszący niemiłe myśli dźwięk. Piloci pokrzykiwali na siebie, przeformowali szyki i przyspieszyli w kierunku Atlantis. Już mieli ją w zasięgu, gdy od cień znowu zaśpiewał za ich plecami, zestrzeliwując kolejną maszynę. Formacja rozpadła się, aby zestrzelić intruza, dwa myśliwce nawet leciały za nim, jednak szybko przekonały się, że nic nie osiągną. Ich piloci rozglądali się wokół siebie, szukając celu, który znikał z ich radarów co chwila. Dopiero po chwili zauważyli masakrę, jaką zgotował reszcie ich towarzyszy – dotarli do lotniskowca, byli wyżynani w pień. Nie mogli znaleźć bezpiecznego miejsca, z jednej strony wieżyczki, z drugiej ten drapieżnik. Z każdym uderzeniem zostawiał po sobie płonące wraki, unikając zupełnie ostrzału. Przerażeni ludzie rzucili się do ucieczki, nadal szarpani i zdziesiątkowani. Walka trwała może kilkanaście minut, jednak krwawe żniwo zostało zebrane. Koalicja pożałowała swojej pewności siebie.
    
    Wasyl, Nick i Lynn robili co mogli, jednak nie zdołali opanować sytuacji. Kolos w końcu wyrwał się im, z pełną prędkością lecąc ku Atlantis. Nie mogli nawet do niego podejść, bronił się wyśmienicie. Miał może minutę lotu do lotniskowca, już tracili nadzieję na ratunek, gdy ciemna strzała ...
«12...101112...25»