Odkupienie (III)
Data: 05.06.2020,
Kategorie:
Incest
Romantyczne
wojna,
Fantazja
Autor: jokerthief
... Wasylij robił co mógł aby go zlokalizować, jednak zrezygnował słysząc, że zabrał Drake'a i Ricka ze sobą. Pewnie poleciał na ryby, nie chcąc pokazywać się publicznie – to akurat było do wybaczenia. Jednak to urodziny jego matki, dlatego rosjanin pluł sobie w brodę za brak roztropności. Powinien go skuć kajdanami i trzymać w skrzyni obitej tytanowymi łańcuchami!
- Skończyłeś? Niedługo będziemy u celu.
- Trochę ciężko, gdy ryba śmierdzi jak wszystkie nieszczęścia, SIR!
- Milcz ty... ty góralu!
- Oh... Chce pan poznać Wiolę bliżej?
- Dziękuję! Leżeć pies! Cholera, jeszcze ty mnie uśliń...
- Gotowe!
Mark obejrzał się za siebie i kiwnął głową. Wszystko zostało zapakowane do skrzynki na amunicję – najlepszego pojemnika jaki mieli pod ręką. Parę dni wcześniej wypolerowali go dokładnie, pomalowali na czarno i wyłożyli miękkim materiałem zgodnie z przeznaczeniem. Mark wylądował na głównym lotnisku Miasta i kopniakiem otwarł właz małego transportowego VTOLa. Obaj wypadli na płytę i pognali przed siebie, umykając kontrolerowi. Za nimi oczywiście biegło ostatnie nieszczęście tej wyspy, zwany przez nich "psem". Czworonożny płaz bardziej jednak przypominał miniaturowego smoka z tymi kryzami zaraz za łukiem szczękowym i pyskiem zdolnym roztrzaskać kości człowieka w okamgnieniu. Przebywająca na szczycie góry straż odskoczyła na boki, widząc dwóch paskudnie umorusanych ludzi. Prawdę powiedziawszy, obaj młodzieńcy dziwili się jak ich pancerze zniosły tę małą przygodę – ...
... płyty naramienne były popękane, w przestrzenie na stawach powchodziła masa błota i czegoś co przypominało rzęsę. Mark nosił szczelną zbroję desantowca. O'Maley nie był w gruncie rzeczy żołnierzem lecz technikiem, dlatego posiadał stary model pancerza inżynierskiego, przerobionego do celów własnych. Z każdej strony wystawał jakiś dziwny dodatek, spawy błyszczały jak blizny a nienormalna konstrukcja na plecach ciągle wibrowała. I tak oto ci dwaj dziwacy znaleźli się w windzie i spojrzeli na siebie. Dopiero teraz zrozumieli, że zapomnieli o jednym ważnym punkcie – nie zdążyli się doprowadzić do porządku. Rick zareagował na to błyskawicznie, przy pierwszej okazji wepchnął Marka pod natrysk przeciwpożarowy i włączył go. Chłopak obracał się w korytarzu pełnym ludzi, zmywając z siebie całą masę brudu, zostawiając wielką plamę. Potem, mimo protestów, zmusił szkota aby sam poddał się "procedurze". Jakiś strażnik chciał im zwrócić uwagę, jednak widok wojskowego pulsera i złowieszczego klucza francuskiego onieśmielił go. Zapytał tylko grzecznie o cel tego zamętu, otrzymał krótką odpowiedź.
- Problemy.
Poznając głos Harriera pojął, że nie ma co dywagować. Przepuścił obu i wezwał sprzątaczy, podając jako powód drobny wypadek.
Catherine opierała się o barierkę i spoglądała ze smutkiem na zachodzące słońce. Chciała spędzić dzisiejszy wieczór ze swoim dzieckiem, spokojnie i bez szaleństw. Popatrzeć w jego oczy, posłuchać głosu... pobyć, jak zwykli ludzie a nie udawać profesjonalnego ...