Odkupienie (III)
Data: 05.06.2020,
Kategorie:
Incest
Romantyczne
wojna,
Fantazja
Autor: jokerthief
... zachowała się zupełnie inaczej. Pochwyciła w dłonie klejnot i bawiła się nim, dolewając oliwy do ognia – dziewczyna nie mogła się pochwalić takim prezentem. Wewnątrz wszyscy zamilkli, jednak napięcie dało się wyczuć w powietrzu. Catherine znalazła swoje papierosy i również zapaliła, częstując Marka. Cała trójka spoglądała po sobie w milczeniu.
- A więc to tak. - Rebeca powiedziała drżącym głosem. - Zostawiłeś mnie... dla swojej matki? - Te słowa miały wyraźny trud z przedostaniem się przez jej gardło. - Boże, Mark, miałam o tobie lepsze zdanie.
- Powstrzymaj się od takich komentarzy młoda damo. - Catherine wcięła się spokojnym głosem. - Nie masz najmniejszego prawa oceniać mojego syna.
- Syna! Pieprzyliście się jak jakieś gwiazdki porno przed chwilą!
- Oh, tutaj boli... sama nigdy tego nie dostałaś? - Komandor uśmiechnęła się krzywo. - Nagle zauważyłaś, że porzuciłaś dobre pastwisko i ugryzło sumienie.
Mark powstrzymał się od komentarzy. Walczyć z chinolami, krwiożerczymi roślinami i takie tam to jedno. Wcinać się między dwie zazdrosne kobiety to czyste samobójstwo, szczególnie jeżeli jest się obiektem ich uczuć. Albo obiektem uczuć jednej, co do Rebeki miał wrażenie, że nawet nie była zdolna do takich emocji. Wszystko u niej obracało się wokół pozerstwa i tego jak inni to widzą.
- Zastanawiam się, co zrobi sławna pani komandor, gdy dowództwo dostanie raport o jej... drobnym łamaniu prawa. - Rebeca ubrała to wszystko w dość oficjalne słowa, sycząc niemiło. ...
... - Będą zachwyceni, wiedząc że ich wysokiej rangi oficer pieprzy własnego syna, ich złotego chłopca.
- Myślisz że uwierzą w te brednie? Była dziewczyna, urażona brakiem zainteresowania... - Catherine wzruszyła ramionami i zaciągnęła się papierosem, spoglądając głęboko w oczy Markowi. - Podobno zazdrość nie jest dobrym doradcą. Powstrzymaj się przed głupimi pomysłami, panno Walcot, dla dobra siebie i misji.
- Grozicie mi? - Dziewczyna zadrżała lekko, widząc lekkość z jaką Catherine przyjmuje jej słowa. - To... to...
- To życie. - Catherine w końcu spojrzała na nią ostro. - Jesteś głupią gówniarą. Zostawiłaś go, aby móc rżnąć się po kątach z japiszonami. Ah, jakie to romantyczne, przejrzeć na oczy! - Cat zadrżała i zaciągnęła się znów papierosem. - Nie. To jest bolesne, gdy rozumie się swój błąd. Ty tego nie poczułaś. Nie budziłaś się w nocy, spoglądając na sufit, zastanawiając ile ktoś wycierpiał z twojego powodu, nie powstrzymywałaś łez. Poczułaś tylko głupotę w sobie, śmiejącą się prosto w twarz. Mogłaś go owinąć wokół własnego palca, a jednak wyrwał się. Mam rację synu?
- Nie jestem przedmiotem. - Mark warknął do obu kobiet, zaskakując je. - Nie będziecie o mnie mówiły jakby mnie tu nie było, czy to jasne?
- Oh, odezwał się! - Rebeca wywróciła oczyma i zaśmiała się.
- Przepraszam Mark. - Cat zignorowała ją i zmieszała się lekko. - Nie powinnam cię tak traktować.
- Wiem, że chcesz dobrze, po prostu... - Chłopak wzruszył ramionami lekko, co w jego pancerzu ...