1. Po świcie, przed zmierzchem cz. 2


    Data: 15.06.2020, Autor: TheoWilliams

    ... sam wybrał ten zestaw. Kosztuje on 399 funtów. Chciałaby go pani kupić? - Zamarłam. Ta przepiękna bielizna była cholernie droga! Rumieniec nagle spełzł z mojej twarz. Nie stać mnie nią…
    
    - Poprosimy go i jeszcze zestaw akcesoriów, który pani wcześniej pokazała. - Powiedział Andrew.
    
    -Słucham?! Ale ja nie mam tyle pieniędzy.
    
    - Powiedzmy, że to mój prezent powitalny dla ciebie. Jeśli będzie ci to przeszkadzać zwrócisz mi pieniądze. A teraz nie dyskutuj tylko wskakuj do przymierzalni i załóż z powrotem swoje łaszki.
    
    Weszłam posłusznie do przebierali i szybko się przebrałam. Przy kasie pocałowałam Andrew w policzek i powiedziałam.
    
    -Dzięki starszy bracie.-on, chyba lekko zaskoczony, dotknął dłonią swojego policzka i uśmiechnął się po raz kolejny tego dnia. Wyszliśmy ze sklepu. Łaziliśmy jeszcze przez jakiś czas po galerii.
    
    - Masz ochotę na kawę? Ja stawiam. – Spytałam. Spojrzałam na niego, oczekując odpowiedzi.
    
    - Na jakąś porządną whisky. Może dziesięcioletniego Ardbega? - Wyszliśmy na zewnątrz i podążyliśmy do najbliższego baru.
    
    W środku usiedliśmy naprzeciwko siebie. Ja zamówiłam colę, a Andrew to co planował, czyli szklankę alkoholu, którego zawsze chciałam spróbować. Rozmowa dobrze nam szła. Andrew zamawiał sobie kolejne szklanki whisky. Przestał się zachowywać jak wcześniej. Był pijany. Cóż, tolerancja na alkohol na pewno nie jest jego mocna stroną.
    
    -No zajebiście.- Mruknęłam pod nosem. Zapłaciłam rachunek i postanowiłam zabrać Andrew do domu. ...
    ... Ponieważ nie wiedziałam, gdzie zostawił samochód złapałam TAXI, która zabrała nas do domu.
    
    Kiedy weszliśmy do środka okazało się, że nie było tam ani taty ani Beth. Na lustrze wisiała karteczka.
    
    , , Liz, ja i tata pojechaliśmy na lotnisko. W taką pogode lot się prawdopodobnie opóźni, więc wrócę jutro rano. - Beth”
    
    No dobra, może dam sobie radę sama z tym Andrew. W sumie, to nie mam wyboru… Wzięłam go pod rękę i poszliśmy na górę, do mojego pokoju.
    
    -O…mój pokój. Jaki on jest, ładny. – Powiedział, a z jego ust dotarł do mnie ostry zapach alkoholu.
    
    - Tak kochany, to twój pokój. –odpowiedziałam. Cholera, właśnie jestem sam na sam z mężczyzną, który mnie bardzo pociągał! Spróbowałam mu pomóc dojść do wielkiego łóżka, ale gdy byliśmy już bardzo blisko celu, poczułam jak przyciska swoje suche wargi do moich ust. Nie myśląc co robię i nie zastanawiając się nad konsekwencjami, odpowiedziała, na pocałunek, wpychając swój język głęboko do jego ust. Rozpoczęliśmy wilgotny i bardzo namiętny taniec, w którym świetnie odnajdywały się nasze języki. Rzuciliśmy się na łóżko. W mojej głowie pojawił się głos:, , przecież znasz go tylko kilka godzin”.
    
    - Pierdolić to! – Krzyknęłam i zdjęłam bluzkę. Przecież jutro i tak nie będzie nic pamiętał, prawda? Andrew ujął moje piersi w swoje wielkie dłonie. Zanurzył w nich twarz, wydając z siebie pomruk zadowolenia. Moją cipkę zaczęła zalewać fala wilgoci. Andy zdążył już uwolnić moje piersi z kajdanów biustonosza. Jęknęłam, gdy mocno przygryzł ...