Życie lubi zaskakiwać (V) - Nowe…
Data: 29.06.2020,
Kategorie:
rodzina,
uwodzenie,
miłość,
Autor: CichyPisarz
... Przyjechałam do niej, a więcej czasu spędzam śpiąc w łóżku niż z nią. Dobrze, że chociaż ty jesteś dobrym gościem i... dotrzymujesz jej towarzystwa. Naprawdę się głupio czuję.
- Na pewno nie ma ci za złe - zapewnił. - Zdrowie najważniejsze - rzucił sloganem, by zakończyć rozmowę.
Widział w oczach Mai smutek. Czasem bywała zbyt empatyczna i obwiniała się o rzeczy, na które nie miała wpływu.
Położył się obok, kilkoma wężowatymi ruchami przysunął się do ukochanej i ją objął. Jego delikatny pocałunek też miał swoja wymowę. Oboje patrzyli sobie w oczy i słyszeli swoje oddechy.
- Ale rano, jak tylko się będę dobrze czuła... - teraz to ona pocałowała jego - zrobię ci taką laskę, że długo nie zapomnisz - zapowiedziała.
- Kocham cię - szepnął. Taki komentarz wystarczał za tysiąc słów i komplementów.
Może nijak się to miało do kontekstu trudnych rozmów z parteru sprzed kilkunastu minut, ale mówił to szczerze, choć pozostał pewien gorzki smak, którego nawet słodycz ukochanej nie był w stanie zmyć. Nic złego przecież nie robię - tłumaczył sobie chyba już setny raz, wpatrzony w gęste włosy leżącej do niego teraz tyłem partnerki.
- A ja ciebie - znowu obracając się do niego przodem, odpowiedziała ciepło, a przechodzące w ciszę słowa zabrzmiały wręcz erotycznie. Po czym zakłóciła ten wyjątkowy magiczny stan, w którym przez chwilę trwali wesołymi słowami: - Zobaczysz, rano będziesz mnie kochał bardziej - wsunęła mu język do ust i dała mu próbkę tego, co potrafi nim ...
... wyczyniać.
Nie chciał tego, ale samo jakoś tak wyszło. Kiedy głowa Mai, zraz po przebudzeniu, tańczyła nad jego biodrami, a partnerka starała się go zaspokoić jak zawodowa kurtyzana, do jego głowy wdzierały się nieproszone wizje. Patrzył na ukochaną, jak żując żołądź, jak liżąc cały korpus od nasady po czubek, skupiała się na wrażliwym na tak subtelny dotyk wędzidełku, jak się do niego wesoło uśmiecha, a on widział przed oczami cwaniacki uśmiech Anny i jej pełne dzikiej żądzy, a zarazem chłodnego wyrachowania oczy. Odganiał te wizualizacje, zamykał oczy, ale co chwilę nie wiedział, kto robił mu dobrze - matka, czy córka?
Uwielbiał słyszeć to ciamkanie, mlaskanie i gardłowe odgłosy lubującej się w obciąganiu Mai. Musiał przyznać, że laskę to potrafiła robić doskonale i, co ważniejsze, sprawiało jej to frajdę, a dzięki temu on poczynał sobie śmielej, czasem był dla niej bezwzględny i perwersyjny, nigdy jednak chamski.
- Dobrze ci twoja sunia robi? Czy może wolisz - dziwka? - zapytała figlarnie, podśmiewując się z odgrywanej roli. - Ale masz tego kutasa! Uwielbiam go ssać! - zachwycała się, wciskając go głęboko w gardło, a po wyciągnięciu obślinionej pyty, łapała dech i się uśmiechała.
Uwielbiał, jak się z nim droczyła, jak się nim tak beztrosko bawiła, jak tak żartowała. Uwielbiał tę jej figlarną i niewinną minkę. Zawsze podziwiał jej determinację i umiejętności. Patrząc na tak śliczną i wciąż prawie dziewczęcą twarz Mai, kontrast pomiędzy typem urody
, a mocnymi ...