Życie lubi zaskakiwać (V) - Nowe…
Data: 29.06.2020,
Kategorie:
rodzina,
uwodzenie,
miłość,
Autor: CichyPisarz
... słowami, doprowadzał go to do wrzenia. To dla niego ukochana potrafiła przejść taką metamorfozę, by jemu było dobrze. W łóżku potrafiła przybierać odcienie jego niewypowiadanych pragnień i lubieżnych myśli, a później być ciepłą i serdeczną Majeczką, której po prostu nie dawało się nie kochać. Nikt o zdrowych zmysłach nie pomyślałby, że ta kobieta o gładkich jak atłas policzkach, małym nosku i dużych szczerych oczach, potrafi w taki sposób świntuszyć. Chodzący oksymoron.
Czasami spuszczając się w jej usta, tryskając na twarz, miał wrażenie, że ją bezcześci, bruka, profanuje, ale jednocześnie widząc jej uśmiech i słysząc wesołe teksty już chwilę po wszystkim, wiedział, że to jest jej osobliwy sposób na pogłębienie relacji, część jej miłości, którą ona mu z ochotą daje w tak niecodziennej formie. Jak on ją kochał!
Czułości, dotyk, pocałunki towarzyszyły im każdego dnia. Nie było dnia, by nie mówili sobie komplementów, i to nie dlatego, że tak się powinno robić. One leciały wręcz seriami, ale nie były przesłodzone - były prawdziwe i poparte pełnym miłości spojrzeniem.
Już stęknął kolejny raz, a ona po wyrazie zmarszczonej oczekiwaniem nadchodzącej rozkoszy twarzy, doskonale wiedziała, że partner lada moment wytryśnie. Tak, pragnęła jego spermy w ustach, że już niecierpliwie szeptała: "No daj mi to. Czekam. Proszę". Tak, chciała ją spijać, chciała ją mieć na policzkach i podbródku, by zobaczył, jak mocno go kocha, by miał pewność, że ona należy wyłącznie do niego, że w ...
... nocy nie rzucała słów na wiatr.
Leżeli objęci, a on delikatnymi ruchami kciuka, zbierał zabłąkane gdzieś w okolicy czoła krople ejakulatu.
- Zostaw, i tak idę pod prysznic - szepnęła. - To... daj buzi i idę - zaśmiała się.
Odpowiedział jej parsknięciem. Czasem kiedy się zabawiali, potrafili się zatracić na tyle, że nie było to dla niego problemem, ale dziś... Poranek, tylko lodzik, obcy pokój, zabawa bez alkoholu? Nie było nastroju do nawet małych perwersji.
- Dać do buzi? Znowu? - przeinaczał jej słowa, kiwając niczym wajchą luźnym członkiem. Unikiem dał do zrozumienia, że nie bardzo ma ochotę na tę jej małą fanaberię.
- Do buzi chwilowo wystarczy - odgryzła się wesoło. - Żartowałam - pokazała palcem swoje usta. - Lecę wypłukać te kijanki - zaśmiała się i wstając z łóżka, jakby dla efektu suwała złączonymi w szczypce palcami wzdłuż ściskanego pasma włosów.
Podziwiał teraz zgrabne ciało ukochanej, ubranej tylko w prześwitujące majteczki. Tyłeczek miała doskonały. Jędrny, wypukły, nie za duży, nie za mały - no doskonały. Piersi erotycznie kołysały się od każdego postawionego kroku, a rozpuszczone włosy muskały piękne plecy i tańczące łopatki. Wiedział, że zanim Maja wyjdzie z pokoju, puści mu jeszcze oczko.
Po wspólnym śniadaniu Maja zniknęła w garażu, by wyszukać rzeczy do zabrania, a przynajmniej je dla siebie zarezerwować i przygotować. Wszystkie sprzęty i bibeloty z jej dawnego pokoju wymagały przejrzenia, bo miała ochotę zabrać ze sobą jeszcze sporo ...