Życie lubi zaskakiwać (V) - Nowe…
Data: 29.06.2020,
Kategorie:
rodzina,
uwodzenie,
miłość,
Autor: CichyPisarz
... ale kiedy pojawiły się pierwsze rysy, cały z trudem budowany mur pozorów, runął z hukiem. Puzzle budujące ich maski, rozsypały się. I nie była to jej wina, jak dawniej próbowała jej wmówić matka. Przyparta przez mamę do ściany, musiała powiedzieć prawdę o Włodim, że są i będą razem pomimo wszelkich przeciwności, że to nie przelotna fanaberia, a najprawdziwsza miłość. Nie rozumiała szału, w jaki wpadła mama. Tata był zaskoczony, ale on pierwszy córeczkę przytulił i zapewnił, że zawsze może na niego liczyć.
- Tej komody po babci też się pozbyłaś? - zapytała dla kurtuazji, bo zauważyła jej brak w dawnym miejscu. Nagle poczuła, że chciałaby ten mebel mieć, zawsze go lubiła. Dla niej miał duszę, zresztą jak całe mieszkanie babci, która mieszkała w starej kamienicy.
- Nie, zalega w garażu z resztą śmieci. Chcesz?, możesz brać - odpowiedziała, wzruszając ramionami.
Cały dzień był przyjemny, a wszyscy dla siebie sympatyczni. Dużo rozmawiali i wspominali.
- Od kiedy ty takim kucharzem się stałeś? - zapytała przebudzona Maja, kiedy usłyszała wślizgującego się pod pościel partnera i poczuła ruchy materaca. Nie było tu mowy o pretensjach, bardziej brzmiało to prześmiewczo. Było dopiero po jedenastej, ale ona już zasypiała.
- Nawet nie mów. Sama mi kazałaś zostać - dał do zrozumienia, że w ogóle nie miał na to ochoty i zrobił to z grzeczności.
Długo marudził. Naprawdę było to dla niego kłopotliwe - bardzo, ale nie ze względów kulinarnych, bo w kuchni dawał radę. ...
... Doskonale wiedział, jakie ciotce Annie przyświecały intencje, kiedy wciągała go do pomocy w kuchni o tak późnej porze. Tego się obawiał, jej się obawiał.
- Głowa już lepiej? - zapytał z troską o samopoczucie partnerki, ale też dla zmiany tematu.
Naprawdę dobrze wiedział, co mama Mai miała na myśli, mówiąc do narzekającej na ból głowy córki: "To ty się połóż, a my tu jeszcze trochę pokucharzymy. Włodi mi pomorze. Musi, bo sama nie poradzę" - skłamała. Kilka razy nawet próbował się wymówić, ale determinacja Anny nie dała mu wyjścia. Dobiła go jeszcze Maja. Pocierając skronie i marszcząc z bólu czoło, a przy tym na siłę się uśmiechając, mruknęła: "Nie no... jasne, jak trzeba pomóż, bo ja muszę się położyć".
- Trochę lepiej. To chyba przez te emocje - mruknęła. - To... jakie specjały szef kuchni poleca na jutro? - obróciła się w jego stronę, a szeroko otwarte oczy zdradzały szczerą ciekawość.
Nawet teraz jej uśmiech był jednym z tych jego ulubionych.
- Zobaczysz. Było zostać - droczył się. - Widzę, że... już ci naprawdę lepiej - zaśmiał się, przysuwając się do śpiocha, a Maja już wiedziała, że poczyniona przez niego pauza i błysk w oczach, miały swoją wymowę.
- Nie aż tak lepiej, jak oczekujesz - pocałowała go czule, ale nie namiętnie, w usta i znowu się słodko uśmiechnęła. Tym razem ten drobniutki ruch zmysłowych warg naznaczony był pogodnym współczuciem.
- I tak twoja mama mnie wykończyła, więc... W kuchni, znaczy się - dodał błyskawicznie, uściślając myśl, ...