Życie lubi zaskakiwać (V) - Nowe…
Data: 29.06.2020,
Kategorie:
rodzina,
uwodzenie,
miłość,
Autor: CichyPisarz
... pilnując, by utrzymać ten sam ton głosu i nie zabrzmieć podejrzanie. Chciał tylko zażartować, że to on nie ma siły na seks, a nie partnerka, taka forma droczenia się. Nie powinien był tego mówić, ale rzucił komentarzem spontanicznie, nie przemyślał go.
- A mogłaby inaczej? - zapytała zdziwiona Maja, jawnie insynuując wiadome i wzburzyła się jak zazdrosna żona. Jednak ton głosu i mimika pozwalały sądzić, że to tylko z jej strony mała uszczypliwość i niewinna prowokacja.
- No co ty, Maja? - udał dotkniętego samym pytaniem, choć serce realnie i odczuwalnie przyspieszyło, wprowadzając niepokój.
- Tak tylko żartuję - odkryła się z pierwotną intencją. - No co, atrakcyjna to chyba nadal jest, nie? Facetów takie kręcą. Z typową
byś nie poszalał? - zaśmiała się.
- Może za młodziaka - udał, że się zastanawia, jednocześnie dostrzegając małą furtkę do wytłumaczenia się Mai na przyszłość z minionych zdarzeń (teoretycznie, gdyby musiał) - bo... teraz tylko ty jesteś dla mnie atrakcyjna. Niestety nie napalona, dzisiaj - odwzajemnił pocałunek. Czasem musiał być dyplomatą. Zbliżył twarz do tej ślicznej Mai i to on pocałował ukochaną prosto w usta. Język łagodnym i płynnym ruchem wśliznął się przez nadal pachnące i smakujące świeżością pasty do mycia zębów wargi.
- Nie mam dziś... nastroju - uprzedziła przepraszająco, szybko dodając wiele znaczące dla niego: "Ale...". - Ale jutro, może, ci się odwdzięczę, OK.? - zapytała, czy on akceptuje takie rozwiązanie. - Wiesz, że nie ...
... będziesz stratny - stwierdziła.
- OK., ale bez tego: "może" - objął ją i pocałował, tym razem, soczyście i namiętnie, przylegając do niej całym swoim ciałem, by poczuła, jak on mocno jej pragnie.
Ich nogi splotły się ze sobą pod kołdrą.
- Chyba zapomniałeś, że powiedziałam: "Jutro" - roześmiała się, bo napór Włodiego był dość mocny, przesadnie mocny i na pewno nie chodziło mu o zwykłe przytulanki. Na udzie poczuła już twardość jego męskości, która doskonale pasowała do jej pochwy, ale na przymiarkę musieli poczekać.
- A to... czas nie minął tak szybko, że teraz to... już jest to jutro? - dopytał. On rozumiał po swojemu przypływ nagłej namiętności. Nie chciał się zdradzać z tym, że jednak miał małą nadzieję, że do czegoś dojdzie jeszcze dziś. Nawet szybki numerek dałby mu ulgę.
Po chwili czułości, zasypiali objęci. On nie miał o nic pretensji, ona nie czuła się niczemu winna. On wciąż wdychał zapach jej włosów i nie mógł pojąć, że z każdym dniem kocha ją co raz to bardziej. Przepełniającego go uczucia do Mai, nie zburzyły wspomnienia z kuchni - pełne uwodzicielskich spojrzeń i gestów Anny. Musiała obawiać się przypadkowego przyjścia córki, a może tego, że Maja coś usłyszy, bo mocno się pilnowała i nie była nachalna, ani bezpośrednia, nie ryzykowała. Ale mimo tego, że nie mówiła nic wprost, atmosfera panująca w kuchni przypominała podchody, a nawet front działań dwóch armii. Ale nie armii żołnierzy, bo nie toczyli przecież wrogich wypadów, ani działań, a bardziej ...